Piotra Makowskiego z bydgoskiej Delecty nie przeraża, że jego zespół musi zagrać sześć meczów w 13 dni. - Mamy lżejszą robotę niż górnicy - mówi trener. - Chcieliśmy europejskich pucharów, więc gramy i nie ma co narzekać - dodaje.
Od poniedziałku siatkarze Delecty zaczynają swój meczowy maraton. Na początek jest kolejne spotkanie w PlusLidze, potem występy w Challenge Cup i Pucharze Polski, a na mecie maratonu znowu PlusLiga.
W szczegółach lista meczów Delecty, które złożą się na rekord, wygląda następująco:
- 10 grudnia z Effectorem Kielce (PlusLiga w bydgoskiej Łuczniczce)
- 12 i 13 grudnia z Hapoelem Mate-Asher (Challenge Cup w Łuczniczce)
- 16 grudnia (Plusliga w Warszawie z AZS Politechniką)
- 19 grudnia z AZS Olsztyn w Nidzicy (Puchar Polski)
- 22 grudnia z Lotosem Gdańsk (PlusLiga w Bydgoszczy)
Ekipy Delecty nie przeraża taki serial. – Jesteśmy przygotowani i nie ma co narzekać. Dla większości z nas to będzie pierwsze tego typu doświadczenie, ale damy radę – mówi Wojciech Jurkiewicz, kapitan siatkarzy Delecty.
Na szczęście cztery z sześciu spotkań siatkarze zagrają w Bydgoszczy. Przed lotniczą podróżą do Izraela uratował ich konflikt w Strefie Gazy. Europejska Konfederacja Siatkówki nakazała rozegranie obu meczów w Bydgoszczy.
I tak jednak między 10 a 16 grudnia bydgoszczanie zagrają cztery razy. – Wszystko mamy ustalone. We wtorek po spotkaniu z Effectorem Kielce zespół trenuje dwa razy, z tym że w porannej siłowni biorą udział zawodnicy, którzy tego chcą. W środę po meczu z Hapoelem jest od razu przygotowany specjalny posiłek dla zespołu. Chcieliśmy europejskich pucharów, więc gramy i nie ma co narzekać – mówi trener Delecty. – Mamy lżejszą pracę niż górnicy. Nie mamy na co narzekać – dodaje Piotr Makowski.
Więcej w serwisie sport.pl
źródło: sport.pl