- Do siedemnastego, osiemnastego punktu graliśmy naprawdę dobrą siatkówkę, później uciekły dwie, trzy piłki i przegraliśmy seta - powiedział po sobotniej porażce na własnym parkiecie ze Skrą Bełchatów środkowy Trefla Gdańsk, Wojciech Kaźmierczak.
Nie udało się sprawić niespodzianki i pokonać faworyta z Bełchatowa. Czego pańskim zdaniem zabrakło?
Wojciech Kaźmierczak: – Na pewno trudniej było w samych końcówkach, może nawet wcześniej, od połowy seta. Naprawdę gramy dobrze, a potem przychodzi moment, że tracimy kilka prostych piłek i drużyna przeciwna nam odjeżdża, kontroluje seta i wygrywa. Z takim zespołem jak Skra Bełchatów nie można tak robić, bo on tego nie wybacza.
Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że w sobotę o takim, a nie innym wyniku zadecydowały głównie wasze niewymuszone błędy?
– Oczywiście, że tak. Do siedemnastego, osiemnastego punktu graliśmy naprawdę dobrą siatkówkę, później uciekły dwie, trzy piłki i przegraliśmy seta. Tutaj właśnie tkwi problem i mam nadzieję, że szybko go rozwiążemy i zaczniemy wygrywać najpierw set po secie, a później dopiero będziemy myśleć o meczach. Na dzień dzisiejszy zbieramy tyle, ile możemy.
Szansa na kolejne punkty pojawi się już za tydzień w meczu z ZAKSĄ, ale nie da się ukryć, że będzie o to bardzo trudno.
– Na pewno łatwo nie będzie. Jest to drużyna, która będzie aspirowała do mistrzostwa Polski. My możemy patrzeć tylko na swoją grę i spróbować coś tam wygrać. Każdy punkt jest dla nas na wagę złota. Zaczęła się runda rewanżowa i trzeba te punkty zbierać, a przeciwnicy nie śpią i są czujni. Pojedziemy do Kędzierzyna-Koźla i na pewno będziemy walczyć.
ZAKSA to pańska była drużyna, więc na pewno z pewnym sentymentem uda się pan na Opolszczyznę.
– Z jakimś tam sentymentem na pewno pojadę, ale w momencie wejścia na boisko to wszystko się skończy. Jedziemy tam walczyć na maksa. Naszą motywacją jest to, że mamy na koncie dopiero sześć oczek i chcemy ten bilans po prostu jak najszybciej poprawić.
Liga w tym roku pokazuje, że ta tzw. „wielka czwórka” wcale nie jest nie do ruszenia…
– Generalnie liga jest super, bo z roku na rok jest coraz silniejsza. Bardzo fajnie, że dochodzą kolejne zespoły, które mogą „ugryźć” tę czwórkę. Wiadomo, że jest ona rozstawiona w roli kandydatów do medali, ale każdy chce z nimi wygrywać. Po to trenujemy, to też są ludzie i na pewno można z nimi zwyciężyć.
Na koniec zapytam jeszcze o pomysł, który pojawił się ze strony PZPS odnośnie zmian w systemie rozgrywania spotkań, czyli m.in. wprowadzenie setów granych do piętnastu punktów. Jak się pan na to zapatruje?
– Ciężko cokolwiek powiedzieć. Zawsze ktoś coś chce kombinować. Mówi się, że lepsze jest wrogiem dobrego. Poczekamy i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jeżeli zaakceptowany zostanie jakikolwiek pomysł na zmianę przepisów, to my musimy go z góry też przyjąć. Nie do nas należy ocena. My wychodzimy na boisko i gramy. Czy to będzie set do piętnastu, czterdziestu, czy jeden półtoragodzinny, dla nas nie ma to znaczenia.
źródło: inf. własna