Z dorobkiem ośmiu punktów i na najprawdopodobniej 6. miejscu beniaminek z Legionowa zakończy pierwszą rundę fazy zasadniczej. - Te osiem oczek bardzo sobie cenię, chociaż pozostaje pewien niedosyt - mówi Wojciech Lalek, szkoleniowiec Siódemki Legionovii.
W meczu była szansa na zgarnięcie całej zdobyczy punktowej, tymczasem w Legionowie zostają tylko dwa oczka…
Wojciech Lalek: – Po meczu można doszukiwać się błędów, mówić co funkcjonowało w zespole dobrze, a co źle, jednak dla mnie ta zdobycz punktowa jest bardzo cenna. Na swoje konto dołożyliśmy kolejne dwa oczka, które w ostatecznym rozrachunku mogą być bardzo cenne. Kto wie, czy pod koniec sezonu nie przesądzą one o tym, iż Siódemka Legionovia nie zajmie wyższego miejsca w tabeli. To zwycięstwo ma jeszcze jeden ważny wymiar… Mój zespół odbudował się po porażce z AZS-em Białystok, a dla nas było to bardzo ważne spotkanie. Ta przegrana bardzo bolała. Dlatego wszystkim dziewczynom należą się duże brawa za walkę w spotkaniu z Impelem Wrocław.
– Trzeba podkreślić, że przeciwnik nie był słaby (Impel Wrocław – przyp. red.), a jego obecne miejsce w tabeli w pełni nie odzwierciedla potencjału tej drużyny. To dobry zespół i na wiele go stać, dlatego tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa.
Trzy punkty w tym meczu były na wyciągnięcie ręki.
– W trzeciej partii prowadziliśmy 24:20, mając trzy piłki meczowe. Niestety, zamiast zakończyć spotkanie, graliśmy dalej. Wróciły nasze dobrze znane zmory, jakimi są przyjęcie oraz zagrywka, która nie odrzucała rywala od siatki. Na szczęście w tie-breaku zdołaliśmy powrócić do poziomu, jaki prezentowaliśmy w pierwszej i drugiej odsłonie meczu.
Trzeba przyznać, że doskonale mieliście rozpisanego przeciwnika. Wasz blok momentami całkowicie wyłączył z gry wrocławskie skrzydłowe.
– Jest to zasługa całego sztabu szkoleniowego, który dniami i nocami szczegółowo analizował grę przeciwnika. Nie ukrywamy, że zespół z Wrocławia mieliśmy bardzo dobrze rozpisany, gdyż jak wspomniałem, stronie taktycznej poświęciliśmy bardzo dużo miejsca i uwagi. Dlatego w meczu łatwiej było nam przewidywać na kogo będą zagrywać, a Marta Haładyn do kogo będzie kierować piłki. Brawa dla dziewczyn, które uważnie słuchały naszych uwag na temat przeciwnika i dokładnie nauczyły się przedłożonych im schematów.
– Był to nasz najlepszy mecz w historii pod względem skuteczności gry blokiem. W tym elemencie zdobyliśmy 22 punkty. To jakby wygrać seta blokiem! Mam nadzieję, że nie był to ostatni nasz mecz, w którym tak dobrze zagraliśmy w tym elemencie.
Bardzo dobry mecz, jak i cała pierwsza runda w wykonaniu Małgorzaty Skorupy.
– To prawda. Żałuję jedynie, że tak mało osób to zauważyło. „Skórka” być może jest mało zauważalna, ale w dotychczasowych meczach była wiodącą postacią w naszej drużynie. Tym bardziej ogromnie się cieszę, iż w spotkaniu z Impelem Wrocław otrzymała nagrodę dla najwartościowszej zawodniczki meczu. W tym miejscu należy podkreślić, że jest to dziewczyna ciesząca się w zespole ogromnym autorytetem i jednocześnie ciesząca się wielkim zaufaniem całej drużyny. Pozostaje wierzyć, że w dalszej części sezonu Małgosia również utrzyma wysoką formę.
W niedzielę na libero grała Marta Siwka, teraz na boisku pojawiła się Magdalena Saad. Zamierza pan rotować zawodniczkami na tej pozycji?
– To nie tak. Przed meczem wspólnie ze sztabem szkoleniowym podjęliśmy decyzję, że całe spotkanie na tej pozycji rozegra Magda Saad. Zależało nam na tym, aby dziewczyna zaaklimatyzowała się w zespole, sprawdziła w warunkach meczowych. Nie oznacza to, że Marta (Siwka – przyp. red.) została odsunięta, wręcz przeciwnie. Ta dziewczyna jest nam bardzo potrzebna, co pokazała w dzisiejszym meczu, uspokajając grę w przyjęciu. Docelowo chcemy w przyszłości grać na dwie libero. W zależności od dyspozycji jedna będzie przyjmować, druga bronić.
Za nami pierwsza runda fazy zasadniczej. Osiem punktów beniaminka to dobry rezultat?
– W mojej ocenie tak. I te osiem oczek na naszym koncie bardzo sobie cenię. Co prawda pozostaje mały niedosyt, tym bardziej że z zewnątrz dochodzą nas głosy znawców tego sportu, mówiące o straconych szansach w meczach z Atomem, PTPS-em, AZS-em Białystok czy teraz z Impelem Wrocław, ale najwyraźniej zapominają oni o tym, że jesteśmy beniaminkiem. W tym sezonie w ekstraklasie stawiamy pierwsze kroki, wciąż pokornie uczymy się gry na najwyższym szczeblu. Ile zespołów debiutujących w historii na tym poziomie rozgrywek, chciałoby być na naszym miejscu? Wystarczy przypomnieć sobie z jakimi problemami zmagaliśmy się jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Wówczas ci wszyscy znawcy te osiem oczek, które dzisiaj mamy na swoim koncie, wzięliby w ciemno.
źródło: inf. własna