We środę AZS Politechnika Warszawska po pięciosetowym boju ze Skrą Bełchatów schodziła z boiska z przysłowiową tarczą, dodatkowo zapewniając sobie udział w 1/4 finału PP. - W takiej sytuacji to zwycięstwo cieszy podwójnie - mówi Paweł Adamajtis.
Po dość niespodziewanej porażce z Treflem Gdańsk oraz po dotkliwej przegranej z aktualnym mistrzem kraju, Resovią Rzeszów, podopieczni trenera Jakuba Bednaruka zrehabilitowali się swoim sympatykom, pokonując w pięciu setach drugą drużynę minionego sezonu, Skrę Bełchatów. Takie zwycięstwo bez wątpienia podbudowało warszawian, co zresztą przyznał Paweł Adamajtis. – Ten mecz ze Skrą był całkiem wyrównany. My wyciągnęliśmy wnioski po ostatniej porażce i zagraliśmy swoje – tłumaczył. Trzeba jednak zauważyć, iż zacięty początek trzeciej partii mógł zwiastować, iż stołeczni zawodnicy pójdą za ciosem i nie pozwolą bełchatowianom wywieźć z Warszawy choćby punktu. – Coś w naszej grze „pękło”, kilka akcji nam nie wyszło, przestaliśmy dobrze zagrywać, a rywale przeciwnie – zaczęli nas „szukać” w przyjęciu. Nie udało nam się w tym trzecim secie, ale zwycięstwo i tak cieszy.
Ta wygrana dla „akademików” jest dodatkowo o tyle cenna, że dzięki niej, na koniec pierwszej części rundy zasadniczej, uplasowali się na drugiej pozycji w tabeli, przez co mają zapewniony udział w ćwierćfinałach Pucharu Polski. – W takiej sytuacji to zwycięstwo cieszy podwójnie – nie krył zadowolenia warszawski atakujący.
Akademicy, mimo iż grali u siebie, nie do końca mogli się tak czuć, gdyż ogromna część kibiców zgromadzonych w hali Torwar gorąco dopingowała bełchatowskich graczy. – Tego mogliśmy się spodziewać, ale tym razem było nieco lepiej. W zeszłym roku kibiców drużyny z Bełchatowa było dużo więcej, teraz liczba kibiców obu ekip była w miarę zbliżona, i to może nas cieszyć.
Po spotkaniu ze Skrą Bełchatów drużynę AZS Politechniki Warszawskiej czekają kolejne trudne mecze, bowiem zmierzą się choćby z kędzierzynianami czy jastrzębianami. Czy w pojedynkach z tymi ekipami łatwiej będzie warszawianom utrzymać koncentrację i nie dopuścić do powtórki z meczu z Treflem? – Nie sądzę, aby akurat w tych meczach jakoś łatwiej było nam utrzymać koncentrację. My do każdego pojedynku podchodzimy w pełni skupieni i staramy się w nim dać z siebie 100%, także nie wydaje mi się, żeby rywal miał znaczenie – zakończył Adamajtis.
źródło: inf. własna