Coraz więcej polskich zawodników szuka szczęścia w ligach zagranicznych. Patryk Strzeżek, były zawodnik m.in. Jokera Piła, obrał kierunek belgijski. - Nie muszę się przejmować sprawami drugorzędnymi, jak to było w Polsce - mówi w wywiadzie dla Strefy Siatkówki.
Przenosząc się do ligi belgijskiej, wiedziałeś cokolwiek o niej? Czemu wybrałeś właśnie ten kierunek? Nie widziałeś możliwości, by pozostać w kraju?
Patryk Strzeżek: – Przenosząc się do ligi belgijskiej, nie wiedziałem o niej za wiele. Znałem tylko takie drużyny jak Noliko Maaseik i Knack Roeselare z występów w Lidze Mistrzów. Wybór był dość przypadkowy, szukałem klubu w Europie, głównie we Francji, jednak pojawiła się oferta z ekstraklasy belgijskiej. Miałem też kilka ofert z Polski, jednak nie chciałem dłużej grać w pierwszej lidze, chciałem pójść do przodu. Z PlusLigi miałem jedną propozycję, ale nie była ona stuprocentowa, więc postanowiłem spróbować swoich sił za granicą.
Możesz porównać grę w Belgii z grą w Polsce? W czym, oprócz poziomu rozgrywek oczywiście, widać największe różnice?
– Ciężko mi porównać belgijską ligę do PlusLigi, ponieważ nie miałem okazji występować na jej parkietach. Z całą pewnością PlusLiga jest znacznie mocniejsza, jednak myślę, że jest tu kilka drużyn, które mogłyby nawiązać równorzędna walkę z polskimi zespołami. Jeśli miałbym natomiast porównać ją do pierwszej ligi w naszym kraju, to jest zdecydowanie lepsza, gdyż występuje to wielu obcokrajowców, którzy podnoszą poziom rozgrywek. W Belgii siatkówka nie jest tak popularna jak w Polsce, na mecze nie przychodzą tłumy kibiców. Atmosfera na trybunach też jest znacznie inna, nie ma żywiołowego dopingu, raczej sporadyczne reakcje widzów. Można by to porównać bardziej do atmosfery w teatrze, a nie na arenie sportowej. Trochę mi tego brakuje, bo znacznie lepiej gra się, gdy publiczność żyje meczem.
Jest coś w rozgrywkach belgijskich, co zaskoczyło cię pozytywnie i negatywnie?
– Raczej nie ma nic szczególnego, co mnie zaskoczyło, może jedynie poziom ligi. Myślałem, że będzie słabszy, więc pozostaje się tylko cieszyć, że jest inaczej. Drużyny, jak i sama liga, są bardzo profesjonalne, nie jest to może ten sam poziom co w Polsce, ale bardzo dobrze to wygląda. Nowością jest też system rozgrywek – do fazy play-off kwalifikuje się tylko sześć drużyn i gra się jeszcze raz każdy z każdym w gronie tych sześciu zespołów, dopiero po rozegraniu tych meczów tworzą się pary półfinałowe. Jeśli dobrze pamiętam, taki system obowiązywał przez jeden sezon w Polsce, jednak nie przyjął się w naszym kraju.
W siedmiu rozegranych pojedynkach od początku sezonu wygraliście zaledwie jedno spotkanie. Czym to jest spowodowane?
– To prawda, nasze wyniki nie wyglądają najlepiej, jednak według mnie nie jest to adekwatne do naszej gry. W wielu meczach brakowało nam naprawdę niewiele, żeby wynik był zupełnie inny. Naszym największym mankamentem są popełniane głupie, niewymuszone błędy, które często podcinają nam skrzydła. Ciężko pracujemy na treningach, żeby wyeliminować z naszej gry tego typu zachowania. Nie jest to jednak łatwe, bo to leży bardziej w kwestii koncentracji i doświadczenia, a nie umiejętności. Z meczu na mecz wygląda to lepiej. Gdy uporamy się z tym problemem, myślę, że zaczniemy wygrywać.
W przedostatniej kolejce byliście bliscy wygranej, ale przegraliście z drużyną, która plasuje się za waszym zespołem. Czego zabrakło do wygranej?
– To prawda, ostatnio byliśmy blisko wygranej, wręcz powinniśmy ten mecz wygrać. Byliśmy lepszą drużyną i trudno jest powiedzieć dlaczego przegraliśmy. Byliśmy doskonale przygotowani do tego meczu, zarówno pod względem taktycznym, jak i fizycznym. W sparingu przedsezonowym pokonaliśmy tę drużynę i z takim samym celem jechaliśmy do Herk de Stad. Nie udało się, muszę jednak zaznaczyć, że sędziowie również nam nie pomagali i podejmowali wiele kontrowersyjnych decyzji na korzyść gospodarzy.
Natomiast w ostatnim meczu zmierzyliście się na wyjeździe z ostatnim w tabeli PNV Waasland Kruib-Nieuwk. Czego oczekiwaliście przed tym spotkaniem i jak je oceniacie? W końcu zapisaliście na swoim koncie wygraną.
– Na mecz przeciwko PNV jechaliśmy z jasnym celem wygrać: to spotkanie za trzy punkty. Kluczowy był pierwszy set, ponieważ do stanu po 20 gra toczyła się punkt za punkt. Na szczęście zachowaliśmy więcej zimnej krwi, udało nam się go wygrać i później poszło już znacznie łatwiej. Wygraliśmy zdecydowanie i pokazaliśmy, która drużyna bez wątpienia jest lepsza. Jednak nie ma co popadać w huraoptymizm, graliśmy z zespołem, który zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Zwycięstwo cieszy, ale już koncentrujemy się na następnym spotkaniu przeciwko Menen. Będzie to dla nas bardzo ważny mecz, ponieważ jest to jeden z rywali, z którym będziemy walczyć o miejsce gwarantujące grę w fazie play-off.
Czy na początku sezonu spodziewaliście się, że będzie tak ciężko zdobywać punkty w lidze?
– Spodziewaliśmy się, że o każdy punkt przyjdzie nam walczyć i nikt nie da go nam za darmo. Znamy swoje możliwości i wiemy na co nas stać. Pierwsza runda powoli dobiega końca i nie jesteśmy z niej zadowoleni, liczyliśmy na znacznie więcej ligowych oczek. Jednak myślę, że w drugiej rundzie uda nam się zgromadzić ich więcej. Przystąpimy do niej z jeszcze większą determinacją i chęcią pokazania, że potrafimy grać dobrą i skuteczną siatkówkę.
Do fazy play-off w Belgii awansują zespoły z miejsc 1-6, dacie radę awansować o te dwie pozycje? Do szóstej drużyny obecnie tracicie cztery oczka…
– Według mnie szósta pozycja jest jak najbardziej realna, pozostało jeszcze 10 spotkań, więc cała masa punktów do zdobycia. Drużyny, z którymi będziemy walczyć o fazę play-off, są bez wątpienia w naszym zasięgu. Zrobimy wszystko, żeby znaleźć się w pierwszej szóstce, uważam, że stać nas na to. Jestem dobrej myśli, jednak czas pokaże, a wszystko zweryfikuje boisko.
Bierzecie udział w jakichś rozgrywkach poza ligą belgijską?
– Braliśmy udział w Pucharze Belgii jednak odpadliśmy, przegrywając z zespołem z Antwerpii. Rozstawienie nie było dla nas najszczęśliwsze, ponieważ zespół ten jest jednym z czołowych klubów w Belgii. Występuje w Pucharze CEV, a w lidze zajmuje trzecie miejsce. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak skupić się na rozgrywkach ligowych.
Planujesz na dłużej zadomowić się w Belgii czy może myślisz już, by obrać jakiś inny kierunek?
– Na razie nie planuję jeszcze niczego. Skupiam się na tym sezonie i dobrej grze, bo tylko to da mi możliwość pójścia do przodu. W Belgii czuję się dobrze, szybko zaaklimatyzowałem się w nowym otoczeniu. Nie muszę się przejmować sprawami drugorzędnymi, tak jak to było w Polsce, mam tu na myśli finanse. Koncentruję się tylko na treningach i grze. Jest to dla mnie dużym komfortem, ponieważ przez ostanie trzy lata głównym tematem w klubach, w jakich występowałem, były pieniądze, a nie wyniki sportowe. Teraz wszystko wygląda tak, jak powinno. Jedyne, czego mi brakuje w Belgii, to moich bliskich, którzy bardzo mnie wspierają i są moją największą motywacją.
Rozmawiała: Danuta Rękawica (Strefa Siatkówki)
źródło: inf. własna