Po nieudanym spotkaniu z Jadarem Siedlce, krótkiego wywiadu udzielił atakujący AZS-u Nysa, Maciej Kęsicki. W kilku zdaniach opowiedział o swoim występie, kolejnych spotkaniach i pladze kontuzji w nyskiej drużynie.
W tym sezonie zbyt wiele na boisku nie grasz. Dzisiaj dostałeś od trenera Stancelewskiego szansę i zagrałeś praktycznie trzy sety.
Maciej Kęsicki: – No tak, w tym sezonie pierwszy raz tak długo grałem. Łukasz (Karpiewski – przyp. red.) ma lekki problem z kolanem, który się już ciągnie. Miał go już w zeszłym sezonie. Miejmy nadzieję, że na Suwałki już się wyleczy, bo Puchar Polski też chcielibyśmy wygrać, ale mamy wielu kontuzjowanych zawodników i nie będziemy na siłę nimi grać. Trzeba też ograć rezerwy. Puchar Polski jest ważny, ale prawdę mówiąc, najważniejsze są punkty ligowe.
W spotkaniu z Siedlcami swoje pierwsze punkty zdobył również Szymon Biniek.
– Muszę przyznać, że to było naprawdę pozytywne wejście. Skończył kilka piłek. Na pewno był trochę zestresowany, co też mu przeszkodziło, ale z tyłu bardzo fajnie zagrał.
Po tym meczu nasuwa mi się pytanie, czemu gracie tak nierówno? Potraficie stracić seriami nawet po 8 punktów, by potem je odrobić.
– Nie pomógł nam ten tydzień, gdzie nie mogliśmy mieć na treningu 12 zawodników. Tak czasami jest, że nawet szóstki nie można złożyć z powodu kontuzji. Ciężko mi powiedzieć, czemu gramy nierówno. To wszystko na pewno siedzi w naszych głowach, bo na treningach i fajnie to wygląda, i źle. Staramy się, żeby nie było tych przestojów, ale taka jest siatkówka. Piotrek Łuka ma kontuzję, Jarek Stancelewski ma dalej coś z Achillesem, Rafał Jarząbski coś z łokciem, każdy dzisiaj ma jakiś uraz. W tym sezonie zaczęło się od Pawła Pietkiewicza, który złamał palec. Z tygodnia na tydzień ktoś odpada, a to na pewno nie służy drużynie.
Teraz gracie znowu z Będzinem, tym razem w Pucharze Polski. Z jakim nastawieniem jedziecie na ten mecz?
– Na pewno będziemy walczyć. Chcemy, żeby tutaj do Nysy przyjechała drużyna z ekstraklasy. Już jedna przyjedzie, Częstochowa na turniej mikołajkowy, ale chcemy, żeby zawitał np. Kędzierzyn albo Bełchatów.
Fakt, już dawno żadna z drużyn ekstraklasy nie zawitała do Nysy. Myślisz, że taki sparing się wam przyda?
– Częstochowa to młody zespół, ale sprawili już w lidze niespodziankę (wygrana z Resovią 3:2 – przyp.red.). Na pewno chcielibyśmy zagrać z AZS-em swoimi piłkami, bo zawsze gramy mikasami (mikasy – oficjalne piłki w PlusLidze, przyp.red.), a chcielibyśmy sprawdzić jak oni zagrają moltenami, to będzie plus dla nas.
* Rozmawiała Katarzyna Filipowicz (azsnysa.pl)
źródło: azsnysa.pl