- Skład zespołu tworzą doświadczone zawodniczki wsparte ambitnymi i nieco młodszymi dziewczynami. Cała ta układanka musi się złożyć, a na to potrzeba czasu - przyznaje dla Strefy Siatkówki II trener Impelu Wrocław, Marek Solarewicz.
Strefa Siatkówki: Prosiłbym o podsumowanie spotkania w Muszynie. Spodziewaliście się, że rywal aż tak wysoko postawi poprzeczkę?
Marek Solarewicz: – Z meczu w Muszynie można wyciągnąć kilka wniosków. Do naszej przegranej przyczyniła się niska skuteczność przyjęcia zagrywki, relatywnie małe korzyści w systemie gry blok-obrona i co za tym idzie – w kontrataku oraz problemy z precyzyjnym rozegraniem piłki. Po Muszynie zawsze trzeba się spodziewać, że postawi trudne warunki. To zespół mający w swoim składzie bardzo dobre zawodniczki.
Czy przeciwniczki zaskoczyły was czymś w swojej grze?
– Uważam, że rywal raczej niczym nas nie zaskoczył, bardziej sami siebie zaskoczyliśmy problemami we wcześniej wymienionych działaniach.
Patrząc na statystyki, widać, że w tym meczu popełniliście sporo błędów własnych, a w sumie dwadzieścia pięć punktów oddaliście przeciwnikom przez swoje pomyłki. Czym jest spowodowana tak duża ilość strat?
– Najwięcej strat odnieśliśmy w przyjęciu zagrywki (bezpośrednio osiem punktów – przyp. red). Tutaj trzeba oddać, że Bank BPS ma kilka trudno zagrywających zawodniczek, ale też niektóre akcje w przyjęciu były spowodowane błędami indywidualnymi naszych siatkarek. Jak doliczymy do tego dziesięć punktów oddanych po naszych błędach w ataku, okaże się, że sami także pomogliśmy przeciwnikowi w wygraniu meczu. Przyczyn tak wielu błędów w trzysetowym meczu jest kilka. Główną na pewno fakt, że jeden błąd może pociągać za sobą drugi i kolejne. Tylko zatrzymanie tego rodzaju serii i przejęcie inicjatywy pozwala na osiągnięcie dobrego wyniku.
W spotkaniu po raz kolejny w waszych szeregach zawiodło przyjęcie – czy jest to wasza „pięta achillesowa”, czy może to Muszynianka zagrała dobrze w zagrywce i w ten sposób skutecznie utrudniła wam przyjmowanie piłek?
– To drugi mecz, gdzie możemy mieć lekki niedosyt związany ze skutecznością przyjęcia zagrywki. Przy okazji poprzedniej naszej rozmowy, po meczu z Pałacem Bydgoszcz wspominałem, że skuteczność przyjęcia poniżej 40% pozytywnego i 20% idealnego nie jest naszym faktycznym poziomem gry. Tutaj nadal będę podtrzymywał tę tezę. W pozostałych meczach graliśmy skuteczniej, więc ta grupa zawodniczek posiada jeszcze spore rezerwy umiejętności, które przy ciężkiej pracy na pewno będą widoczne.
Widać bardzo duże rotacje w składzie – w przypadku drużyny z Wrocławia ciężko wskazać nominalną pierwszą szóstkę. Czy jest to związane z poszukiwaniem optymalnych rozwiązań, czy może raczej u zawodniczek wciąż brak ustabilizowanej formy, przez co często o występie decyduje dyspozycja dnia?
– Jeśli chodzi o zmiany w składzie, ostateczna decyzja zawsze należy do pierwszego trenera, więc myślę, że to pytanie bardziej do niego. Mogę tylko powiedzieć, że analizujemy grę naszych zawodniczek na wiele sposobów i staramy się to robić kilka razy w mikrocyklu treningowym. Danych na temat naszej gry mamy sporo i na pewno są one pomocne dla trenera Błaszczyka w ustalaniu składu zespołu.
Impel Wrocław ma za sobą niezbyt udany początek sezonu – czy zatem nastał ten czas, kiedy można powiedzieć, że zespół przechodzi kryzys, czy pana zdaniem są to jeszcze zbyt „mocne” hasła?
– Myślę, że wyciąganie wniosków o kryzysie zespołu po sześciu meczach w ORLEN Lidze byłoby zbyt daleko idące. Skład zespołu tworzą doświadczone zawodniczki wsparte ambitnymi i nieco młodszymi dziewczynami. Cała ta układanka musi się złożyć, a na to potrzeba czasu. Widać progres na treningach i to napawa nas optymizmem.
Teraz w obliczu słabych wyników sztab trenerski pracuje na podwójnych obrotach, szukając przyczyny porażek, czy może raczej udało się już zdiagnozować wasze problemy i teraz pozostaje jedynie znaleźć ich rozwiązanie?
– Oczywiście każdy trener, będąc świadomym niedoskonałości swojego zespołu, szuka wniosków i przyczyn słabszej gry. Tak jak wspomniałem wcześniej, oprócz analizy przeciwnika, dużo czasu poświęcamy na sprawdzanie własnej gry podczas meczów i treningów. Dziewczyny wykonują dużą pracę, która przyniesie efekty w najbliższym czasie. Jeśli chodzi o szczegółową diagnozę naszych „problemów”, pozostawimy ją sobie – nie możemy przecież zabierać pracy statystykom i trenerom innych zespołów (śmiech).
W sobotę podejmiecie ekipę z Dąbrowy Górniczej, a w następnej kolejce Aluprof – dwaj bardzo mocni rywale, jakie zatem cele stawiacie sobie na te spotkania? Czy można mówić o jakimś planie minimum na te konfrontacje?
– Nie powiem tutaj nic odkrywczego. Jestem przekonany, że nasz zespół jak zawsze przystąpi do meczu z wolą walki i zwycięstwa, a to dobry motor napędowy do skutecznej gry w siatkówkę.
źródło: inf. własna