Zawisza Sulechów doskonale rozpoczęła tegoroczne rozgrywki II ligi i po pięciu kolejkach jest jedynym zespołem bez porażki i plasuje się na czele tabeli 1 grupy. Przyjmująca Zawiszy, Kamila Witkowska, opowiedziała nam o wynikach swojej drużyny.
Znakomity początek sezonu w wykonaniu Zawiszy Sulechów. Spodziewałaś się tak udanej inauguracji rozgrywek?
Kamila Witkowska: – Mamy naprawdę bardzo dobry początek tego sezonu. Zbieramy cenne i bardzo ważne punkty z takimi drużynami jak Szczecin czy Świecie. Nie spodziewałam się, że tak mocno przebudowany zespół jest w stanie zgrać się już w tak krótkim czasie. Faktem jest, że pojawiają się jeszcze pojedyncze błędy, ale każdy je przecież popełnia.
Co istotne, już na początku udało się wam pokonać teoretycznie najtrudniejszych rywali w grupie, tzn. zespoły Jokera Świecie i Piasta Szczecin…
– Tak, to prawda. Były to dla nas trudne mecze, ale czeka nas jeszcze rewanż z tymi zespołami. A jak wiadomo, dwukrotne zwycięstwo z tak dobrymi drużynami jest zawsze ciężkie do przebrnięcia. Mam nadzieję, że do tych meczów rewanżowych podejdziemy z jeszcze większą determinacją.
W sobotę gładkie zwycięstwo na swoim terenie z Orłem Malbork, a set wygrany do 7 to już prawdziwy pogrom. Rzeczywiście było tak łatwo jak wskazuje na to wynik?
– Zespół z Malborka jest jeszcze bardzo młody. W naszym zespole jest o wiele więcej zawodniczek doświadczonych i myślę, że tego brakowało w drużynie gości.
Wróciłaś do drużyny po dość poważnej kontuzji. Dziś już znajdujesz się w składzie meczowym, ale bardzo często zawodnik odczuwa strach przed ponowną kontuzją. Jak to jest w twoim przypadku? Czy noga jest już całkowicie wyleczona?
– Powrót do treningów nie był łatwy. Liczyłam się z tym, że mogą pojawić się pewne problemy związane ze strachem przed pierwszym normalnym treningiem, przed pierwszym wyskokiem. Niestety, na początku te obawy się sprawdziły. Myślę jednak, że z dnia na dzień zapominam o tym, co mnie spotkało. Od dłuższego czasu nie mam już problemów z kolanem i głęboko wierzę, że tak już pozostanie.
Zmiany personalne, które zaszły w zespole. wprowadziły też element rywalizacji o miejsce w składzie. Twoje miejsce w podstawowej szóstce zajęła na dłuższy już czas Magdalena Banecka. Jak ty rozpatrujesz się na taką zdrową rywalizację w drużynie?
– Mamy wyrównaną drużynę, jeśli chodzi o skład personalny. W zespole nie widać, aby toczyła się miedzy nami jakaś zażarta rywalizacja o miejsce w wyjściowym składzie. Najważniejsze jest to, że wzajemnie się wpieramy i dopingujemy, niezależnie od tego, która z nas jest w danym momencie na boisku.
Przed wami kolejny mecz, tym razem po drugiej stronie siatki stanie Energetyk Poznań. Kibice powinni spodziewać się kolejnego zwycięstwa za trzy punkty?
– Na pewno będziemy się starały, aby dopisać kolejne trzy punkty na swoje konto. Przed meczem nie można rozstrzygać wyniku, w sobotę okaże się, jak będzie.
Presja to odwieczny stan, z którym muszą radzić sobie wszyscy zawodnicy, niezależnie od dyscypliny sportu. Jak radzisz sobie z narastającą presją, która na pewno pojawia się wśród władz i kibiców sulechowskiej drużyny?
– Presja nie na wszystkich działa jednakowo, jednych mobilizuje, a innych wręcz przeciwnie. Ja staram się zachować równowagę pomiędzy oba tymi stanami.
źródło: inf. własna