- Gdy miałam jedenaście lat, ojciec zaprowadził nas z siostrą do hali. Spodobała nam się otoczka - opowiada w rozmowie z Przeglądem Sportowym włoska rozgrywająca Banku PBS Muszynianki - Valentina Serena.
Zawodniczka, która przed sezonem dołączyła do ekipy prowadzonej przez Bogdana Serwińskiego, wspomina o swoich początkach na siatkarskich boiskach. – W mojej rodzinie aktywność fizyczna zawsze była ważna. Gdy miałam jedenaście lat, ojciec zaprowadził nas z siostrą do hali. Spodobała nam się otoczka. Siatkówka jako sport drużynowy pozwala zawierać przyjaźnie, a jednocześnie przyjemnie spędzać czas. Tata w młodości też grał i często opowiadał nam o siatkówce, zarażając nas swoją pasją.
Większość początkujących zawodników i zawodniczek zdecydowanie woli atakowanie od rozgrywania. Jak było w przypadku Włoszki? – Byłam wyjątkiem, bo rozgrywanie od początku podobało mi się bardziej niż atakowanie. Ta pozycja pozwala na uczestniczenie w każdej akcji, co jest dla mnie wielką frajdą. Poza tym, w pewnym momencie we Włoszech panowała moda na bycie rozgrywającym. Wszyscy trenerzy marzyli, żeby na tej pozycji mieć wysokiego, sprawnego gracza. Śledziłam mecze męskiej reprezentacji Włoch i zapamiętałam spotkanie z Holandią. W zespole pomarańczowych na tej pozycji grał słynny Peter Blange, mierzący 205 centymetrów – wspomina Serena.
Siatkarka w 2010 roku wraz ze swoim klubem Volley Bergamo wygrała rozgrywki Ligi Mistrzyń. – To były niesamowicie silne emocje i niezapomniane chwile. W ogóle Liga Mistrzyń jest wspaniała i cieszę się, że z Bankiem BPS Muszyna znowu mam okazję brać udział w tych rozgrywkach – mówi.
Jakie szanse według rozgrywającej ma muszyński zespół, by co najmniej awansować do Final Four? – Trudno teraz oceniać szanse, bo przed nami długa rywalizacja i ważne będzie przygotowanie fizyczne. O sukcesie decyduje wiele czynników. W pierwszym meczu zmierzyłyśmy się z Dynamem Moskwa, ale przegrałyśmy z bardzo silnym rywalem tylko 2:3. O spotkaniu z Crveną Zvezdą trudno coś konkretnego powiedzieć, bo Serbki są bardzo młode i muszą się jeszcze wiele uczyć. O awansie do play-off zdecydują nasze potyczki z Lokomotiwem Baku. Jestem przekonana, że entuzjazm i chęć zwyciężania pomogą nam godnie zaprezentować się w Lidze Mistrzyń – zapewnia Włoszka, która mówi też o powodach jej przenosin nad Wisłę. – Siatkówka we Włoszech przeżywa kryzys. Poziom Serie A się obniżył, choć pozostało kilka doskonałych zespołów. Już od kilku sezonów myślałam o tym, by spróbować sił za granicą. Kiedy pojawiła się szansa, nie mogłam wypuścić jej z rąk! – dodaje.
– Czasem przychodzą dni, gdy tęsknię za rodziną. Ale na szczęście są komunikatory internetowe, które rozwiązują te problemy. Teraz czekam na zimę i dużo śniegu – kończy Valentina Serena.
źródło: inf. własna, Przegląd Sportowy