Siatkarki AZS-u Białystok po zdobyciu pierwszego ligowego punktu w ubiegłym tygodniu, tym razem musiały przełknąć gorycz porażki. - Musimy wspólnie z zespołem przemyśleć to spotkanie - powiedział po meczu trener AZS-u, Czesław Tobolski.
Młody zespół AZS-u Białystok w swoim kolejnym spotkaniu w ORLEN Lidze pokazał, że o utrzymanie będzie mu w tym sezonie niezmiernie ciężko. W pojedynku z PTPS-em Piła kompletna niemoc w ataku nie pozwoliła siatkarkom Czesława Tobolskiego na podjęcie jakiejkolwiek walki z gospodyniami. – Mecz rozpoczęliśmy na przyjęciu z Natalią Kurnikowską i Sylwią Chmiel i na początku dobrze sobie z tym radziły. Niestety w ataku byliśmy bezradni. Potem wprowadziłem Channon Thompson, ale niewiele to pomogło. Wciąż czekamy aż Channon złapie swoją dobrą dyspozycję. Dziewczyny popełniały błędy seriami i to jest zastanawiające – przyznał zaniepokojony Tobolski.
Trener pilanek, Mirosław Zawieracz, nie był zdziwiony, iż jego podopieczne nie musiały bardzo się wysilać, by zdobyć komplet punktów. Dodatkowo należy zwrócić uwagę na fakt, iż w żadnej z odsłon przyjezdne nie zapisały na swoje konto więcej niż 16 „oczek”. – Rzeczywiście mecz z akademiczkami był jednostronny, ale tego się można było spodziewać, bo już przed sezonem mówiłem, że drużyna z Białegostoku, obok Legionovii, będzie miała duże problemy z dorównaniem reszcie stawki – skomentował trener gospodyń.
Trener Tobolski nie ukrywał, że dyspozycja meczowa jego zawodniczek znacznie różni się od tego, co pokazują na treningach i w tej sprawie konieczne będzie dokonanie przemyśleń i wyciągnięcie wniosków. – PTPS wcale nie zagrał rewelacyjnie, ale jak rywalki wyczuły, że można tak grać, to już nie byliśmy w stanie ich zatrzymać. Musimy wspólnie z zespołem przemyśleć to spotkanie. Nie mam zastrzeżeń do samej pracy dziewcząt na treningach, ale podczas spotkań nie wygląda to tak, jak powinno być.
Po wygranej z zespołem z Podlasia, PTPS Piła obronił 4. pozycję w tabeli i ma na swoim koncie 12 punktów, czyli tyle samo co liderujący Aluprof Bielsko-Biała oraz reprezentantki ORLEN Ligi w Lidze Mistrzyń: MKS Dąbrowa Górnicza i Muszynianka Muszyna. Mirosław Zawieracz nie ukrywał, iż mecze z drużynami z czołówki tabeli wcale nie są mu straszne. – Nie patrzę na to w ten sposób, że mieliśmy dogodny terminarz. Takie drużyny jak Pałac Bydgoszcz i Impel Wrocław też mają w swoim składzie bardzo dobre zawodniczki, a jednak to my byliśmy w starciach z nimi górą. Dla mnie istotne jest to, by w każdym spotkaniu zespół zagrał na maksymalnych obrotach – zakończył trener pilanek.
źródło: gloswielkopolski.pl, inf. własna, sport.pl