- W pierwszym składzie na parkiecie pojawiły się same juniorki. Nie wiem, czemu taka była decyzja trenera, ale chyba nie była ona do końca trafna - mówi po meczu z SMS PZPS Sosnowiec kapitan pierwszoligowej Sparty Warszawa, Izabela Kożon.
W spotkaniu z AZS KSZO warszawianki zdobyły zaledwie 46 punktów. W meczu z SMS Sosnowiec miało być lepiej. Było jednak gorzej. Sparcie udało się wywalczyć tylko 41 „oczek”. Dla podopiecznych Marka Hertela to była szósta porażka w szóstym spotkaniu tego sezonu. – Przebieg niedzielnego meczu był zaskoczeniem, bo liczyłyśmy na nawiązanie walki i choćby wygranie pierwszego seta w obecnym sezonie. To jednak nie była jedyna niespodzianka dnia – mówi przyjmująca Sparty Izabela Kożon.
– W pierwszym składzie na parkiecie pojawiły się same juniorki. Nie wiem, czemu taka była decyzja trenera, ale chyba nie była ona do końca trafna. Dopiero przy stanie około 3:14 dla rywalek w pierwszym secie nasz szkoleniowiec zaczął robić zmiany, ale na zmianę niekorzystnego wyniku było już za późno. Drugą partię rozpoczęłyśmy w miarę normalnym składem, ale szybko trener zdjął z parkietu wszystkie seniorki i ten set wyglądał potem podobnie jak pierwszy. W ostatniej części meczu znowu zaczęłyśmy jak na początku, potem było kilka zmian, ale nic to nie dało – twierdzi kapitan warszawskiej Sparty.
– Trochę miałam wrażenie, że rozgrywamy spotkanie sparingowe, a nie mecz ligowy. Było mnóstwo zmian – tak jakby każdy miał sobie pograć. Co do stylu gry, to mam wrażenie, że w każdym kolejnym meczu coraz bardziej boimy się grać. Na początku sezonu przegrywałyśmy sety po walce do 24 czy 22, a teraz nie możemy nawet dojść do granicy 20 punktów. Jest to przykre, ale mam nadzieję, że uda nam się znaleźć jakieś rozwiązanie. Może po zbliżających się świętach i chwili odpoczynku wrócimy do pracy z większą werwą – kończy kapitan stołecznej ekipy.
źródło: spartawarszawa.pl