- Inauguracja ligi była przykra, bo wiedziałem na co ten zespół stać. Co z tego, jeśli na parkiecie byliśmy chwilami bezradni - analizuje Rafał Błaszczyk, trener siatkarek Impelu Wrocław. Dziś wrocławianki zagrają z AZS Białystok.
Impel mimo problemów wreszcie wygrał pierwszy mecz w lidze. W przeciwieństwie do pierwszych dwóch spotkań, w meczu z Budowlanymi Łódź w grze drużyny widać było dobre momenty.
Rafał Błaszczyk: – Zgadza się. Teraz chodzi o wypracowanie powtarzalności tych zagrań. Jeżeli coś wychodzi na treningu, to musi też podczas meczu. Budujemy przyczółki, ale doba ma tylko 24 godziny. Nie możemy trenować po 8-10 godzin dziennie, bo to droga do samounicestwienia się. Zespół jest dobrze przygotowany fizycznie do sezonu i na tym bazujemy. Wiem, że ten trudny moment jeszcze się nie skończył. Ale zaczynamy się odbudowywać.
Po spotkaniu z Budowlanymi już miał pan powody do małego zadowolenia.
– Tak, choć gra nie zawsze się układała. Ale dziewczynom nie zabrakło zaangażowania. W pierwszym meczu z PTPS-em Piła nie mieliśmy żadnego punktu oparcia. Każde niepowodzenie ciągnęło za sobą kolejne. Inauguracja ligi była przykra, bo wiedziałem, na co ten zespół stać. Co z tego, jeśli na parkiecie byliśmy chwilami bezradni. Mam nadzieję, że ten zimny prysznic z początku sezonu nie będzie miał negatywnych konsekwencji i za kilka miesięcy powiemy, że problemy, jakie nas spotkały, były potrzebne.
W sobotę zagracie z ostatnim zespołem w tabeli. Czego spodziewa się pan po tym meczu?
– AZS Białystok to nowy zespół, podobnie jak Impel Wrocław. Gra w nim kilka zawodniczek, które w lidze zobaczymy po raz pierwszy. AZS ma ogromy potencjał w ataku, szczególnie groźna jest Krystle Esdelle z Trynidadu i Tobago. W pierwszej szóstce rywali występują trzy siatkarki z tego kraju. Na przyjęciu gra Channon Thompson, a na środku Sinead Jack. Te siatkarki imponują świetnymi warunkami fizycznymi, są bardzo skoczne, dynamiczne, sporo potrafią.
Ale na razie AZS ma na swoim koncie zero punktów i żadnego wygranego seta.
– Tak, ale siatkarki z Białegostoku grały z faworytkami ligi: przegrały z Muszynianką, Dąbrową. Ale walczyły, a niektóre sety rozgrywane były na przewagi. Niesprawiedliwie byłoby oceniać dokonania tego zespołu tylko po wynikach.
* cały wywiad Hanny Niełacnej przeczytasz w serwisie sport.pl
źródło: sport.pl