W środowy wieczór w łódzkiej Atlas Arenie PGE Skra Bełchatów rozpocznie swój ósmy sezon w Lidze Mistrzów. Bełchatowian już w pierwszym spotkaniu czeka niezwykle ciężkie zadanie - do Polski przyjeżdża naszpikowane gwiazdami Fenerbahce Stambuł.
W poprzednich latach wicemistrzowie Polski często mogli mówić o szczęściu towarzyszącym im podczas losowania. Tym razem nie było ono korzystne i podopieczni Jacka Nawrockiego znaleźli się w tak zwanej „grupie śmierci”, gdzie o dwa miejsca premiowane awansem walczyć będą trzy bardzo silne zespoły – PGE Skra Bełchatów, Fenerbahce Stambuł i przede wszystkim Dynamo Moskwa z Bartoszem Kurkiem w składzie. By myśleć o wyjściu z grupy, siatkarze z Bełchatowa będą musieli wzbić się na wyżyny swoich umiejętności i w każdym meczu zachowywać pełnię koncentracji.
Drużyna, która z powodzeniem reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej nieprzerwanie od ośmiu lat, w dalszym ciągu jest w przebudowie, a sztab szkoleniowy wciąż szuka optymalnego ustawienia i systemu gry. Mariusz Wlazły przystosowuje się do roli przyjmującego, Aleksandar Atanasijević staje się podstawowym atakującym, a Yosleyder Cala i przede wszystkim rozgrywający Dejan Vincić ciężko pracują, by zgrać się z nowymi kolegami. Nie wszystko funkcjonuje perfekcyjnie, ale w grze Skry z każdym meczem widać progres, co pokazały chociażby dwa zwycięstwa nad wielkim Zenitem Kazań podczas zakończonych w ubiegłym tygodniu Klubowych Mistrzostw Świata. To właśnie ten turniej wykreował młodego serbskiego atakującego na lidera drużyny, który w momencie słabszej dyspozycji innych zawodników potrafił wziąć na swoje barki ciężar gry w ataku. To właśnie on ma być tajną bronią Skry Bełchatów w rozpoczynających się prestiżowych rozgrywkach.
Problem wciąż stanowi nierówna forma. Bełchatowianie, zwłaszcza w konfrontacji z Rosjanami, potrafili całkowicie zepsuć seta, by w następnym zagrać prawdziwy koncert, po którym nawet Władimir Alekno przecierał oczy ze zdumienia. Jeśli uda się ustabilizować naszą grę na tym najwyższym poziomie prezentowanym w Katarze, to o rezultat starcia z Turkami powinniśmy być spokojni.
W szeregach mistrzów Turcji przeważają miejscowi gracze, ale o sile zespołu stanowią zagraniczne gwiazdy. W ataku występuje legendarny Serb Ivan Miljković, za środek siatki odpowiedzialny jest jego rodak Novica Bjelica, a przyjęcie zabezpieczają były gracz Asseco Resovii – Matej Cernić i Kubańczyk Leonel Marshall. Tak mocna ekipa, dowodzona przez włoskiego szkoleniowca Daniele Bagnoliego – byłego selekcjonera reprezentacji Rosji, gwarantuje wysoką jakość i stanowi zapowiedź ciężkiej przeprawy dla polskiego zespołu.
Fenerbahce od wielu lat dominuje na krajowym podwórku, ale teraz z całą pewnością tureccy kibice marzą także o sukcesie międzynarodowym. W obecnym składzie drużyna, którą w poprzednim sezonie prowadził znany doskonale w Polsce Daniel Castellani, ma szansę zaistnieć także w europejskich pucharach. Oby nie kosztem naszych siatkarzy.
Jak zakończy się hit pierwszej kolejki siatkarskiej Ligi Mistrzów? Przekonamy się w środowy wieczór. Początek spotkania o godzinie 18:00.
źródło: inf. własna