W ostatnim pojedynku Gwardii Wrocław Michał Jaszewski w wielu momentach wziął na siebie odpowiedzialność za kończenie trudnych piłek. W większości przypadków zawodnik doprowadzał do rozpaczy siatkarzy z Rząśni.
Długimi fragmentami byliśmy dzisiaj świadkami serialu pt. „Jak trwoga, to do Michała”.
Michał Jaszewski: Nie… (śmiech). Myślę, że bardzo fajnie zagrał Arek Jutrzenka, Adrian Bocianowski również. Cały zespół dobrze się spisał. Była walka. Nie spuściliśmy głowy po tym drugim secie, a później po czwartym. Żałuję, że nie udało się wygrać tej czwartej partii.
Spotkanie faktycznie można było wygrać w czterech setach.
– Można było jak najbardziej. Wyszliśmy na prowadzenie 19:18 i nie utrzymaliśmy tego. Trudno, taki jest sport. Cieszę się z dwóch punktów. W Bielawie te dwa oczka nam odjechały. Dzisiaj wygraliśmy i uważam, że ten początek ligi jest na plus. Oby tak dalej. Teraz szykują się dwa ciężkie wyjazdy: Wałbrzych i Racibórz. Chciałbym tam wygrać. W Wałbrzychu jeszcze nie wygrałem (śmiech). W Raciborzu wygrałem, ale łatwo z pewnością nie będzie.
Ze zwycięstwami tak to już jest, że nigdy się nie nudzą.
– Dokładnie.
Podczas meczu z Czarnymi panowała pewna niepokojąca tendencja. Mowa tutaj o odskakiwaniu rywali na kilkupunktowe prowadzenie na początku seta. Powiedz szczerze… dawaliście przeciwnikowi fory?
– Nie, nie, nie (śmiech). Szkoda tego bardzo. Tutaj wychodzi brak koncentracji. Przysnęliśmy. Jak się goni później przeciwnika, to jest bardzo trudno. Nie można praktycznie popełniać żadnych błędów i liczyć na to, że to przeciwnik będzie je popełniał. Powiem jednak raz jeszcze, że cieszy fakt, że potrafiliśmy się podnieść. Zresztą tie-break był już druzgocący dla przeciwnika i dobrze, że jest 3:2 dla nas.
Pomówmy o kibicach. Chyba spisali się dzisiaj jak przystało na inaugurację, prawda?
– Tak. Były pełne trybuny. Myślę, że jak zaczniemy regularnie wygrywać, to tych kibiców jeszcze więcej będzie pojawiać się na meczach. Przeciwnikom będzie się jeszcze ciężej grało u nas. Wiadomo, specyficzna sala ze słynnymi filarami. Jak do tego dołożymy pełne trybuny, to będzie super.
Po zwycięstwie będzie czas na świętowanie czy już myślisz o kolejnym meczu, czyli derbach w Wałbrzychu?
– Wielkiego świętowania nie będzie. Może po małym piwku (śmiech). W poniedziałek mamy basen, także będzie można się trochę „odnowić”. To był dosyć ciężki tydzień, licząc środowy mecz pucharowy. A od wtorku już operacja Wałbrzych. Mamy co rozpisywać, bo doszło do tego klubu kilku doświadczonych siatkarzy. Trzeba ich będzie dokładnie przejrzeć. Także… w sobotę zapraszam wszystkich do Wałbrzycha.
źródło: gwardiawroclaw.pl