Stołeczni pracują już na najwyższych obrotach. Po powrocie ze zgrupowania w Wilkasach „inżynierowie" poty wylewają w siłowni i na boiskach Areny Ursynów. - Chcemy jak najlepiej wykorzystać okres przygotowawczy - zapowiada trener Jakub Bednaruk.
Po powrocie do Warszawy drużyna miała otwarty trening na Plaży Wisła. Niektórzy zawodnicy zagrali sparingowe spotkanie z kibicami. Jak wyglądają tego rodzaju eventy z perspektywy trenera?
Jakub Bednaruk: – My – trenerzy robimy wszystko, żeby drużyna Politechniki miała jak najwięcej kibiców i co za tym idzie – pełną halę na wszystkich meczach. Każda tego rodzaju impreza może nam w tym pomóc. Oczywiście jest to pewnego rodzaju kłopot, bo w ramach przygotowań wolałbym zrobić chłopakom siłownię, ale obecność na takich eventach również jest naszym obowiązkiem, który wpisujemy w pracę.
Powiedzmy teraz o planie przygotowań drużyny do najbliższego sezonu, na kolejne tygodnie. W mediach ukuto hasło o hektolitrach wylewanego na treningach potu. A jak to będzie wyglądało pod pana rządami?
– Przyznam, że nie lubię tego rodzaju określeń. Nie musimy mówić o hektolitrach potu i ciężkiej pracy. Chciałbym bowiem, żebyśmy przede wszystkim pracowali mądrze. Nie jestem doświadczonym trenerem, bardzo często będę więc konsultował się z całym sztabem i zawodnikami, po to by okres przygotowawczy wykorzystać jak najlepiej. Bo nie o to przecież chodzi, by „przegonić” zawodników i sprawić, by po każdym treningu wymiotowali. Ja bym chciał, żeby to wszystko miało ręce i nogi, bo „zajechać” zawodnika to żadna sztuka.
– Najważniejsze jest, żeby omijały nas kontuzje, a chłopcy sami od siebie wymagali jak najwięcej. Do zadowalających efektów postaramy się dojść wspólną, rozsądną pracą.
Jaki jest potencjał już zakontraktowanych zawodników i nowego zespołu? Jest szansa na lokatę wyższą niż ósma?
– Zmieniliśmy praktycznie cały zespół, dlatego na tym etapie nie chciałbym określać potencjału. W pierwszej kolejności muszę zobaczyć, jaka chemia wytworzy się w tej drużynie. Ze swojej strony zrobię wszystko, by była jak najlepsza. Później zobaczę, jak poszczególni zawodnicy będą ze sobą spędzać czas i wreszcie, jak podczas spotkań będą reagować na stres. Wiadomym jest, że jeżeli spotykają się ludzie rozumiejący się niemal bez słów, to o wiele łatwiej wychodzi się ze wszystkich problemów. Na razie wiemy tyle, że mamy dwunastu chłopaków, nowych rozgrywających, nowych przyjmujących, niemal wszystko jest nowe.
– Ważne jest, by – biorąc przykład z trenera Radka Panasa – robić wszystko metodą drobnych kroczków, małych celów. Jeżeli nie zabraknie nam konsekwencji, na zakończenie sezonu nie będziemy mieli sobie nic do zarzucenia. Naszą grą chcemy cieszyć siebie i naszych kibiców.
* więcej na azspw.com
* rozmawiał Łukasz Sobolewski
źródło: azspw.com