- Jeśli chcę pomóc drużynie, to, niestety, musiałem już zacząć grać. Potrzebowałem tego, nabrałem trochę pewności, w jakimś sensie odblokowałem się psychicznie - mówił po Memoriale Huberta Wagnera Marcin Możdżonek.
Występ Możdżonka w Zielonej Górze stał pod znakiem zapytania, który jednak szybko zniknął – kapitan reprezentacji pojawił się na boisku już w pierwszym secie piątkowego meczu z Iranem (3:0) i grał bardzo dobrze. Jak czuje się środkowy biało-czerwonych?
– Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Ból występuje i podczas igrzysk wciąż będzie, ale takie jest nasze życie. Jeśli chcę pomóc drużynie, to, niestety, musiałem już zacząć grać. Potrzebowałem tego, nabrałem trochę pewności, w jakimś sensie odblokowałem się psychicznie. Nie boję się tak skakać do bloku, choć w głowie coś tam siedzi – powiedział Możdżonek.
W Zielonej Górze Polacy poza Iranem zwyciężyli też Niemców (3:1) oraz Argentyńczyków (3:0). – To, że ostatnio wygrywamy, nie ma teraz znaczenia. To już nieważne. Na igrzyskach mamy czystą kartę, tak jak inne zespoły – stwierdził jednak kapitan kadry.
Możdżonek odniósł się także do wybuchu wściekłości trenera Andrei Anastasiego, który w sobotę bardzo się zdenerwował niepotrzebnym atakiem Zbigniewa Bartmana w zaciętym pierwszym secie meczu z Niemcami. – Wiemy, dlaczego trener się zdenerwował, wcześniej też zdarzało mu się tak reagować. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Miał rację w tej sytuacji, choć nie można wieszać na Zbyszku psów, że zaryzykował – stwierdził środkowy reprezentacji.
Autor: Łukasz Cegliński
Więcej w sport.pl
źródło: sport.pl