Zespół AZS Białystok utrzymał się w PlusLidze Kobiet, jednak obecnie następuje odpływ zawodniczek do innych klubów. Na Podlasiu zakontraktowano jak na razie jedynie reprezentantkę Trynidadu i Tobago, Rheezę Grant. Z klubu mogą odejść kolejne siatkarki.
Do Budowlanych Łódź odeszła ostatnio Aleksandra Kruk. Być może w tym samym kierunku podąży też Agata Durajczyk. Nazwisko libero, która ma jeszcze przez rok ważny kontrakt z AZS-em, pojawia się bowiem od dłuższego czasu w kontekście przejścia do zespołu z Łodzi.
– Nie mogę jeszcze w tej chwili powiedzieć, czy zostanę w Białymstoku, czy odejdę do innej drużyny. Myślę, że w przyszłym tygodniu coś powinno się wyjaśnić – mówi Durajczyk.
Ewentualne odejście libero byłoby kolejnym osłabieniem kadry AZS-u po ostatnim sezonie. Oprócz wspomnianej Kruk, wcześniej na przenosiny do wicemistrza Polski z Muszyny zdecydowała się Dominika Sieradzan. Natomiast w I-ligowym Chemiku Police, który mocno się zbroi przed nowym sezonem, ma grać Lucie Muhlsteinova. Ponadto działacze zrezygnowali z obu Rosjanek (Jelena Kowalienko i Ksenia Sizova). W AZS-ie nie będzie też już występować Małgorzata Właszczuk, która postanowiła wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Nie można wykluczyć, że inne zawodniczki z dotychczasowej kadry też opuszczą klub, który do stabilnych finansowo nie należy.
– Nie jest tajemnicą, że zawodniczki rozmawiają między sobą i wymieniają się informacjami na zasadzie poczty pantoflowej. Wiele z nich w przypadku ofert z kilku klubów, mając wybór, pomija tę, która przyszła właśnie z Białegostoku. Prawie wszystkie siatkarki mają teraz menadżerów, którzy zabezpieczają pewne sprawy, choćby finansowe. W AZS bywało z tym różnie, dlatego często ten kierunek jest odradzany – mówi z kolei w rozmowie z Kurierem Porannym kapitan AZS-u, Joanna Szeszko.
Białostocka siatkarka próbuje znaleźć również sposób na poprawę sytuacji w klubie. – Oprócz finansów, przede wszystkim ważny jest aspekt sportowy. Nie możemy być zawsze na dole tabeli, bo przecież na sześć sezonów w ekstraklasie aż czterokrotnie były baraże. Każda z nas ma większe ambicje, niż co roku grać tylko o utrzymanie się. Inna sprawa to zawirowania w klubie, jak choćby te w ostatnim sezonie, w którym mieliśmy trzech trenerów. Brak stabilizacji był jedną z przyczyn postawy poniżej oczekiwań chyba dla wszystkich, włącznie z kibicami, działaczami i samymi zawodniczkami. Trzeba szybko wyciągnąć wnioski, żeby nie było tak, jak zwykle – mówi Szeszko.
źródło: gazeta.pl, Kurier Poranny