Wczoraj pisaliśmy o zamieszaniu wokół bułgarskiej kadry oraz o tym, że Matej Kazijski po odejściu Radostina Stojczewa być może nie zagra w drużynie narodowej. Swoje trzy grosze w tej sprawie dorzucił również Władimir Nikołow.
Jak podaje portal plusliga.pl, powołujący się na prasę bułgarską, kapitan ekipy z Bałkanów całą winę za niepowodzenia w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich zrzuca na Radostina Stojczewa. – To typowy pracoholik, który pracował 20 godzin dziennie, prawie w ogóle nie sypiał. Przejawiał typowe cechy bezsenności – zaburzenia koncentracji, drażliwość. To, w połączeniu z jego perfekcjonizmem, sprawiało, że współpracowało się z nim niezwykle ciężko – przyznał Władimir Nikołow. – Fundamentalnym błędem Stojczewa – i to powiedziałem mu wprost – było, że w czasie tak długiego i wyczerpującego turnieju nie znalazł chwili na sen i wypoczynek. Pewnie dlatego podczas meczu z Niemcami podjął niezrozumiałą dla wszystkich decyzję – zdjął z boiska Mateja Kazijskiego, który grał jedno z najlepszych spotkań od 2007 roku. Po pierwszych trzech setach miał 85% skuteczności w ataku, taki wynik zdarza się naprawdę rzadko – dodał.
Nikołow odpowiedzialnością za porażkę z Niemcami obarcza Stojczewa. Niemniej jednak jego zdaniem pozbycie się szkoleniowca w takim momencie to decyzja co najmniej nierozsądna. – Zmiana trenera w połowie sezonu nie ma żadnego logicznego uzasadnienia. Oczywiście, ktoś musiał zapłacić za tę półfinałowa porażkę. Ponieważ zawodników wymienić się nie da, postanowiono zwolnić trenera. A przecież w turnieju kwalifikacyjnym graliśmy wszyscy – tak trener, jak i my siatkarze – powiedział kapitan reprezentacji Bułgarii. – Wierzę, że zwolnienie Stojczewa to nie jest jakaś polityczna decyzja, bo łudzę się, że siatkówka, w odróżnieniu od piłki nożnej, jest wolna od polityki – dodał.
źródło: inf. własna, plusliga.pl