Bartosz Krzysiek, młody i utalentowany zawodnik Indykpolu AZS Olsztyn, znalazł się w 25-osobowej kadrze na tegoroczną Ligę Światową. W rozmowie z portalem plusliga.pl opowiedział o drodze, jaką przeszedł, zanim znalazł się w grupie Anastasiego.
Przygodę z siatkówką zacząłeś w MKS MDK Warszawa. Jak znalazłeś się w tym klubie?
Bartosz Krzysiek: – Od zawsze interesowałem się sportem, którym zaraził mnie mój starszy brat. Grałem z nim i jego kolegami w koszykówkę. W podstawówce nauczyciel wychowania fizycznego Grzegorz Fidura wysyłał mnie na zawody sportowe ze starszymi chłopcami. W szóstej klasie na mistrzostwach Warszawy siatkarzy zobaczył mnie trener Roman Hołopiak. Nie musiał długo namawiać na trenowanie w MDK. Tak to się zaczęło.
Następnie zostałeś wypożyczony do drugoligowego zespołu Ósemki Siedlce. Mówiłeś w jednym z wywiadów, że to gra w Siedlcach była dla ciebie wejściem w seniorską siatkówkę. Pewnie pojawiły się także i trudności, bo krążyłeś tak pomiędzy Warszawą i Siedlcami, co mogło utrudniać zaaklimatyzowanie się w tej drużynie.
– Wcześniej, będąc w pierwszej klasie liceum, grałem z MDK-iem w drugiej lidze pod okiem trenera Wojciecha Góry. Graliśmy przeciwko seniorom, lecz my byliśmy zawodnikami z sekcji młodzieżowych, wiec dopiero grę w Siedlcach traktuję jako prawdziwe przetarcie. Jedynym problemem były wspomniane przejazdy, w których pomagali mi bracia Burzec i Ali Guindo. Niestety, trenowałem z nimi tylko raz w tygodniu – przed meczem. Na szczęście atmosfera w zespole była tak dobra, że nawet trener Wójcik, który zawsze chce mieć zespół, w którym wszystko gra i jest dopięte na ostatni guzik, bardzo się na mnie o to nie złościł.
W międzyczasie jeszcze w 2008 roku pojechałeś na mistrzostwa Europy juniorów do Czech. Jak wspominasz ten czas, bo chyba był to twój pierwszy międzynarodowy turniej?
– Zawsze przygotowywałem się z tym zespołem do imprez mistrzowskich, grałem w turniejach towarzyskich, lecz to był mój pierwszy wyjazd na mistrzostwa. Miło ten czas wspominam, gdyż mogłem reprezentować Polskę na zawodach międzynarodowych i zobaczyć, jak to wygląda. Niestety zajęliśmy tylko dziewiąte miejsce, co było sporym rozczarowaniem. Ten wyjazd sporo mnie jednak nauczył.
Można chyba powiedzieć, że miniony sezon był w twojej siatkarskiej karierze najważniejszy. Podpisałeś kontrakt z drużyną występującą w PlusLidze. Sytuacja tak się ułożyła, że szybko stałeś się podstawowym atakującym. Pamiętasz swoje pierwsze wejście na boisko?
– Dobrze pamiętam każdą piłkę w tym sezonie, nie tylko ten debiut w meczu z Delectą (czwarta kolejka fazy zasadniczej – przyp. red.). Bezdyskusyjnie jest to dla mnie przełomowy sezon, najważniejszy w dotychczasowej karierze. Mam nadzieję, że to pierwszy duży krok w mojej dalekiej siatkarskiej podróży.
Zajęliście ostatnie miejsce w tabeli, ale ty zostałeś powołany do reprezentacji. Wakacje nie będą chyba zbyt długie?
– Szkoda, że tak się skończyło, ale tym bardziej cieszy, że przy takim wyniku dostaliśmy z Wojtkiem (Wojciech Ferens – przyp. red.) powołania. Jest to szansa poznania tajników siatkarskiego rzemiosła, których nigdzie indziej się nie znajdzie. A wakacje? Będę cieszyć się z każdego wolnego dnia.
* autorem tekstu jest Kinga Rutecka
* więcej w serwisie plusliga.pl
źródło: plusliga.pl