- Do Ligi Światowej nie zostałem zgłoszony, dlatego mam nadzieję, że uda mi się wywalczyć miejsce w składzie jadącym do Pragi na mistrzostwa Europy. Po to ciężko trenowałem i odbudowywałem się, by do niej powrócić - mówi Sebastian Świderski.
Na początku lipca polscy siatkarze po raz pierwszy w historii stanęli na podium Ligi Światowej. Po wygranej z Argentyną podopieczni Andrei Anastasiego wywalczyli brązowe medale. – To wielki sukces młodej reprezentacji, ale i całej polskiej siatkówki – uważa Sebastian Świderski, który jednak nieco żałuje, że nie mógł pomóc kolegom na boisku. – Nie ukrywam, że było mi trochę przykro, że nie mogłem grać, bo każdy chciałby tam być i walczyć na boisku. Ale biorąc pod uwagę to, że jeszcze do niedawna nie wiedziałem, czy mój powrót do sportu jest w ogóle możliwy, przeważyła radość. I z medalu, i z tego, że powoli znów wracam do gry – dodaje na łamach Sportu przyjmujący reprezentacji Polski.
Sebastian Świderski ma nadzieję na znalezienie się w szerokiej kadrze na czempionat Starego Kontynentu, którą niebawem powoła Anastasi. – Gdybym nie wierzył, albo nie chciał pojechać, to nie przyjąłbym zaproszenia i nie przyjechał do Spały – mówi Świderski. – Po to się jednak trenuje, żeby grać. Zawsze byłem otwarty na grę w reprezentacji i powiedziałem niejednokrotnie, że zawsze jestem gotów i jest to dla mnie wielki zaszczyt. Do Ligi Światowej nie zostałem zgłoszony, dlatego mam nadzieję, że uda mi się wywalczyć miejsce w składzie jadącym do Pragi na mistrzostwa Europy. Po to ciężko trenowałem i odbudowywałem się, by do niej powrócić – dodaje zawodnik.
Jeśli Świderski zostanie powołany, to rywalizacja o miejsce w podstawowej szóstce będzie jeszcze bardziej zacięta. – Trzeba się z tego cieszyć. To jest ogromny plus dla drużyny. Jeśli jest zdrowa rywalizacja o miejsce to i poziom wędruje do góry. Myślę, że każdy trener chciałby mieć taki problem, problem bogactwa – kończy siatkarz ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
źródło: inf. własna, Sport