Ma niespełna 23 lata i jest najwyższym siatkarzem świata (218 cm wzrostu). Dmitrij Muserskij, środkowy reprezentacji Rosji, poprowadził Sborną do wygranej w Lidze Światowej i był jedną z największych gwiazd turnieju finałowego w Gdańsku.
Dziewięć lat czekała Rosja na złoty medal mistrzowskiej imprezy – mimo że przy każdej okazji była stawiana w gronie faworytów.
Dmitrij Muserskij: – Tym bardziej cieszymy się z sukcesu, jaki osiągnęliśmy w Polsce. Jestem pod wrażeniem naszej gry w Gdańsku. W tym sezonie wykonaliśmy kawał bardzo ciężkiej pracy. Już w fazie grupowej Ligi Światowej graliśmy nieźle, do turnieju finałowego byliśmy świetnie przygotowani. Wielkie słowa uznania należą się przede wszystkim trenerowi Władimirowi Alekno, który zmienił naszą mentalność i potrafił dotrzeć do naszej psychiki. Teraz możemy się cieszyć z tego, że narodziła się nowa rosyjska drużyna.
Co było kluczem do waszego sukcesu w Lidze Światowej?
– Oprócz bloku i zagrywki, a więc tych elementów, które zawsze były naszą mocną stroną, zrobiliśmy duży postęp w grze obronnej. Na treningach wiele pracowaliśmy właśnie nad tym elementem. W finale pokazaliśmy dużą pewność siebie. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać z Brazylią i graliśmy przeciwko niej z dużą wiarą w końcowy sukces.
Teraz będziecie murowanym faworytem do wygrania mistrzostw Europy w Czechach i w Austrii.
– Zanim zaczniemy mówić o naszych szansach na wygranie ME, musimy przede wszystkim dobrze przygotować się do tego turnieju. Wciąż pamiętamy błędy, jakie popełniła nasza drużyna w przeszłości, przegrywając kolejne imprezy mistrzowskie mimo statusu faworyta. Trener Alekno zmienił nasze podejście do treningów i wpoił nam, że musimy sporo pracować, by osiągnąć sukces.
W półfinale LŚ z Polską dużą rolę odegrała pańska znakomita zagrywka. Został pan zresztą uznany za najlepiej zagrywającego zawodnika Final Eight w Gdańsku.
– Mój serwis jest połączeniem dobrej techniki z siłą fizyczną. Dużo pracowałem nad tym elementem nie tylko podczas treningów w hali, ale także na siłowni, bo dzięki mocy, jaką mam w rękach, mogę posyłać zagrywkę z dużą prędkością.
Rozmawiała: Karolina Korbecka
Więcej w Dzienniku Polskim
źródło: Dziennik Polski