Polacy praktycznie bez walki ulegli reprezentacji Włoch. Karol Kłos zauważył, że siatkarze z Półwyspu Apenińskiego zagrywali bardzo mocno i się nie mylili, co utrudniło naszym reprezentantom wyprowadzenie skutecznych akcji.
W którym elemencie gry zagraliśmy najsłabiej?
Karol Kłos: – Myślę, że cała hala widziała, że zagraliśmy słabo zagrywką, a Włosi dla odmiany zagrali w tym elemencie świetnie, utrudniając nam tym samym grę w przyjęciu. Dobrze, że jest na tym turnieju pomiar prędkości, bo widać było, że Włosi serwowali na poziomie 110, 115, a nawet 120 km/h i się nie mylili, naprawdę trudno wygrać z przeciwnikiem, jeśli tak gra.
Czy spodziewaliście się takiej formy Włochów? Wczoraj zagrali słabiej, Ivan Zajcew był często zmieniany…
– Zawsze pierwszy mecz turnieju jest trudny, w spotkaniu z Argentyną Włosi dopiero wchodzili w turniej, nie poszło im, ale za to dziś się zrekompensowali, my natomiast odwrotnie – wczoraj zagraliśmy bardzo dobry mecz, a dziś przegraliśmy tak trochę bez walki, ale to zasługa dobrej dyspozycji przeciwnika, naprawdę czapki z głów przed Włochami.
Czy macie już jakiś pomysł na Argentynę? De Cecco w tym turnieju doskonale prowadzi grę swojego zespołu…
– Na razie skupiliśmy się na poprzednich meczach, nie wybiegaliśmy tak w przyszłość, teraz nasi statystycy muszą przysiąść do tego i obejrzeć mecze Argentyny w tym turnieju.
Czy odczuwalny jest brak Zbigniewa Bartmana?
– Na pewno tak, zawsze pojawia się kłopot, gdy ze składu wypada pierwszoszóstkowy zawodnik, wszystkie przećwiczone z nim akcje odchodzą w niepamięć.
* rozmawiał Cezary Makarewicz (Strefa Siatkówki)
źródło: inf. własna