Na inaugurację rozgrywek Ligi Światowej Polska pokonała w łódzkiej Atlas Arenie 3:0 reprezentację Stanów Zjednoczonych. - Cały zespół zapracował na to zwycięstwo - przyznał po spotkaniu występujący w nowej roli atakującego, Zbigniew Bartman.
Amerykanie przegrali to spotkanie czy wy je wygraliście?
Zbigniew Bartman: – Wydaje mi się, że to my je wygraliśmy. Dobrze graliśmy na zagrywce i w obronie. To Amerykanie zaczynali dwa pierwsze sety od prowadzenia, a potem my musieliśmy ich gonić. Praktycznie przez całego drugiego seta prowadzili czterema punktami i dopiero w końcówce udało nam się odrobić straty. Tak więc na pewno nie powiem, że Amerykanie przegrali to spotkanie.
Jak się czułeś na nowej pozycji?
– Dobrze. Trenuję już na ataku jakiś czas. Jest jeszcze dużo elementów do poprawienia i parę błędów, które trzeba wyeliminować, ale myślę, że dzisiaj wstydu nie było i zagrałem przyzwoicie.
Oglądaliśmy dzisiaj pojedynek skrzydłowych. Po stronie amerykańskiej Clayton Stanley i William Priddy, a po drugiej ty i Bartek Kurek. Wypadliście zdecydowanie lepiej. Czujesz się jednym z bohaterów?
– Na pewno nie, bo cały zespół zapracował na to zwycięstwo. Świetnie zagrali nasi środkowi, którzy kończyli z przesuniętej krótkiej niemal wszystkie piłki i bardzo dobrze blokowali. Ponadto trzeba wyróżnić Łukasza Żygadłę, który idealnie dyrygował naszym zespołem. Nie można zapominać też o Krzyśku Ignaczaku, który świetnie grał w polu, oraz o Ruciaku, bo to dzięki niemu wyszliśmy na prowadzenie w pierwszym secie.
Zwycięzców się nie sądzi, jednak popełniliście prawie 20 własnych błędów.
– Jeżeli z mistrzami olimpijskimi zawsze będziemy wygrywać 3:0, to możemy i 50 własnych błędów popełniać.
Skład Amerykanów, a przede wszystkim ich forma, różnią się od tych, z 2008 r., kiedy to zdobywali olimpijskie złoto. Dobrze wam się grało z tą dzisiejszą reprezentacją USA? Czy ten przeciwnik wam odpowiada?
– W wyjściowej szóstce brakowało jedynie Balla i Salmona z zespołu, który zdobył mistrzostwo olimpijskie. Zagraliśmy z Amerykanami dopiero pierwszy mecz, tak więc ciężko powiedzieć, czy jest to przeciwnik, który nam leży. Jeżeli zagramy z nimi 10 spotkań w tym sezonie, to dopiero wtedy będzie można to stwierdzić.
* rozmawiał Mikołaj Lipowski (Strefa Siatkówki)
źródło: inf. własna