Fart Kielce prowadził z częstochowskimi akademikami 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3. - Mieliśmy ich na widelcu! - mówił po meczu niezadowolony Michał Kozłowski. - Niestety, w drugim secie stanęliśmy, tak jakby zadowalał nas ten jeden punkt.
Kielczanie rozpoczęli spotkanie ogromnie zmobilizowani, co przyniosło wymierne efekty. – Wygrać z Częstochową seta do 14 to jest wielkie osiągnięcie. Tym bardziej, że nie graliśmy z byle jakim przeciwnikiem, ale z wielokrotnym mistrzem kraju i chyba najbardziej utytułowanym klubem siatkarskim w Polsce – mówił po spotkaniu Jan Król. – Nasze wysokie zwycięstwo w tym secie wynikało też po części z tego, że Częstochowa nie weszła zbyt dobrze w mecz. Można było odnieść wrażenie, że jej zawodnicy dopiero się rozgrzewali. Kolejne sety pokazały klasę naszych rywali. W drugiej partii zdołaliśmy jeszcze wygrać na przewagi, ale później już było tylko gorzej – przyznał nowy atakujący Farta.
– Mieliśmy ich na widelcu! – wtórował koledze niezadowolony Michał Kozłowski. – Niestety, w drugim secie stanęliśmy, tak jakby zadowalał nas ten jeden punkt. Częstochowa sprowadziła nas do ich poziomu i zabiła nas doświadczeniem. Goście nie grali zbyt dobrze, dopóki ich rozgrywający w trzecim secie nie zaczęli grać środkiem. Musimy wyciągnąć wnioski, by nie przegrywać tych meczów w tak frajerski sposób – dodał Kozłowski. Wydaje się, że zbyt łatwe otwarcie meczu uśpiło kielczan, a akademicy w stu procentach to wykorzystali. – Myśleliśmy, że kolejna część spotkania wygra się sama. Widać było, że takie podejście nie wystarczy, by pokonać Częstochowę. Nie przez przypadek zajmują trzecie miejsce w lidze. To nie są jacyś tam kelnerzy – podkreślił „Kozi".
Niewątpliwie przewaga częstochowian w drugiej części meczu była zasługą ich dużego doświadczenia. Dobre przyjęcie i skuteczna gra na siatce pozwoliła akademikom rozstrzygnąć losy spotkania na swoją korzyść. – Na pewno w tych decydujących momentach dało o sobie znać doświadczenie takich zawodników, jak Dawid Murek czy też Krzysiek Gierczyński. Zresztą ciężar gry dźwigali także młodzi, którzy również już sporo w siatkówce osiągnęli – Fabian Drzyzga, a także Piotr Nowakowski – zauważył Król. – Musimy jednak spojrzeć także na siebie. O ile na początku dobrze graliśmy zagrywką, tak później te serwisy już nam tak dobrze nie „siadały". Nasi rywale to wykorzystali. Poprawili przyjęcie i zaczęli dobrze grać środkiem. W tym elemencie są oni chyba zresztą najmocniejsi w Polsce. Pozwoliliśmy naszym przeciwnikom na taką grę, co zresztą było im „na rękę" – dodał kielecki atakujący.
Kielczanie w pierwszym meczu kolejnej fazy zagrają na własnym parkiecie z Pamapolem Wielton Wieluń. – Z Wieluniem mamy już swoje porachunki do wyrównania. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zagrać dobry mecz i wygrać – zapowiedział Michał Kozłowski. – Powoli zaczyna nas lekko denerwować fakt, że przegrywamy z nimi w tak frajerski sposób. Wydaje mi się, że jesteśmy porównywalnym do nich zespołem, a nawet troszeczkę lepszym.
* więcej w serwisie cksport.pl
źródło: cksport.pl, inf. własna