Trwa zamieszanie z licencją siatkarskiej drużyny Jokera Piła. Powodem są zaległości finansowe wobec jednego z byłych zawodników. Pod względem sportowym pierwszoligowy zespół z Piły radzi sobie ostatnio znakomicie.
Wygrał siedem spotkań z rzędu i zajmuje miejsce w czołówce tabeli. Mało osób jednak wie, że od pewnego czasu Joker gra z zawieszoną licencją. To efekt decyzji Polskiego Związku Piłki Siatkowej, wynikającej z finansowych zaległości klubu wobec Łukasza Kaczorowskiego.
22-letni atakujący występował w Pile w poprzednim sezonie, a obecnie jest zawodnikiem Ślepska Suwałki. Joker jest mu winien ponad 20 tysięcy złotych. I chce tę kwotę spłacić, lecz nie jednorazowo. – Próbowaliśmy zawrzeć ugodę, ale nie udało się – mówi prezes pilskiego klubu Jerzy Jasiński. Kaczorowski poszukał wsparcia w PZPS, który w takich sytuacjach może zawiesić, a nawet odebrać klubową licencję. Siatkarska centrala na razie skorzystała z tej pierwszej możliwości. – W Polsce jakieś 50 klubów ma zaległości wobec zawodników. Nie może być tak, że nagle tylko Joker zostanie za to ukarany w tak drastyczny sposób, jak wycofanie z rozgrywek – dodaje Jasiński.
Klub z Piły miał do środy czas na podjęcie decyzji czy w sprawie zawieszenia będzie się odwoływał do Sądu Odwoławczego przy PZPS, czy też ureguluje wszystkie zaległości wobec Kaczorowskiego. – Z jednej strony złożyliśmy odwołanie, ale z drugiej już przelaliśmy część pieniędzy na konto zawodnika. Część, bo mamy także zobowiązania wobec innych siatkarzy (około 100 tys.zł – red) i nie byłoby w porządku, gdybyśmy jednemu zapłacili wszystko, a pozostałym nic – wyjaśnia Jasiński, który czekać będzie teraz na decyzję Sądu Odwoławczego. – Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie dokończymy sezonu – podkreśla prezes Jokera.
Tekst pochodzi z serwisu:
źródło: wielkopolskisport.pl