W głównej mierze dzięki Pedro Azenhie udało się Jastrzębskiemu Węglowi wygrać trzeci set w ostatnim meczu finałowym ze Skrą. Brazylijski atakujący chciał grać więcej, jednak mimo to dobrze wspomina sezon spędzony w Polsce.
Gdy Pedro Azenha przyjeżdżał do Polski, prawie nic nie wiedział o naszym kraju i Jastrzębskim Węglu. Słyszał, że PlusLiga jest jedną z najmocniejszych w Europie i w kraju nad Wisłą jest… zimno. – Bałem się trochę, że nie dam rady. Do drużyny dołączyłem później niż inni zawodnicy, na krótko przed rozpoczęciem sezonu. Już na początku miałem solidny wycisk, ale nic dziwnego – opuściło mnie wiele treningów i musiałem to nadrobić – wspomina atakujący.
Azenha dostrzega znaczne różnice między ligą polską a brazylijską. W jego ojczystym kraju liczą się tylko dwie drużyny, które między sobą rozstrzygają o tytule mistrzowskim. W Polsce – każdy może wygrać z każdym. Jeśli zaś chodzi o publiczność jest tak samo, na mecze przychodzą tłumy, które kochają ten sport i dopingują, co motywuje zawodników.
Atakujący wicemistrzów Polski podkreśla, że w drużynie była bardzo dobra atmosfera. Najlepszy kontakt utrzymywał z Pawłem Abramowem i Sebastianem Pęcherzem. Również świetnie czuł się w naszym kraju. – Wszyscy tutaj są bardzo mili i przyjaźni, przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Spędziłem tu świetny czas i sporo nauczyłem się grając z jednej z najlepszych lig świata. Lidze ciekawej, mocnej, profesjonalnej i niesamowitej dzięki kibicom. Zdecydowanie polecam ! – podsumował Brazylijczyk.
Jakie plany ma Azenha na najbliższy sezon? – Myślę, że wrócę już do Brazylii. Dużo reprezentantów mojego kraju wraca, więc nasza liga bogata w najlepszych zawodników świata będzie co najmniej ciekawa. Ale nic nie jest jeszcze powiedziane, poczekam na oferty i rozważę propozycje – kończy zawodnik.
* Pełny wywiad Martyny Wantulok na supervolley.pl
źródło: inf. własna, supervolley.pl