Słowacy nie mogą doczekać się zwycięstwa. Po dwóch ciężkich, ale przegranych tie-breakach w pierwszej fazie mistrzostw Europy, drugą rozpoczęli jeszcze słabiej. We wtorek przegrali z zespołem narodowym Francji, wygrywając tylko seta.
– Już chciałoby się wreszcie wygrać. Na razie udaje nam się zwyciężać w nie więcej niż dwóch setach – smucił się po porażce z Francją słowacki rozgrywający Michał Masny, grający na co dzień w PlusLidze w ZAKSIE. – Może dlatego, że jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie. Jestem za to rozczarowany. Walczyliśmy tak jak zawsze i choć Francja grała dobrze, to cały czas „ciułaliśmy" punkty. Niestety, naszą robotę niszczyli sędziowie. Zrobili 6-7 błędów przeciwko nam w czterech setach. To jest za dużo.
W marnych nastrojach i niekorzystnym bilansem Słowacy czekają na mecz z niepokonaną dotąd Polską. Michał Masny na awans do kolejnej rundy właściwie nie liczy, ale na potknięcie polskich kolegów – owszem. – Kiedyś w końcu muszą przegrać – mówi półżartem. – Staramy się robić wszystko na sto procent. W ogóle nie myślę o tym czy wygramy 3:0 czy przegramy 0:3. Na boisku trzeba zrobić wszystko co można i zobaczymy.
Autorką tekstu jest Marta Gula
Więcej w serwisie plusliga.pl
źródło: plusliga.pl