Mariusz Soja jest nowym szkoleniowcem toruńskiej drużyny. Dotychczas pomagał Ewie Openchowskiej w prowadzeniu pierwszoligowego zespołu. Openchowska: - Jestem zaskoczona decyzją zarządu. Odchodzę z siatkówki.
Byłej trenerce zarząd zaproponował stanowisko koordynatora szkolenia młodzieży oraz możliwość współpracy z jedną z grup młodzieżowych. – To nie była moja inicjatywa. Jestem zaskoczona decyzją zarządu. Odchodzę z siatkówki. Złożyłam już wniosek o rozwiązanie kontraktu. na razie nie chcę komentować tej decyzji
– powiedziała Ewa Openchowska .
Budowlani Toruń zajmują czwarte miejsce w tabeli I ligi kobiet. Mają tyle samo punktów co trzeci Piast Szczecin, ale również tyle samo co piąty zespół TPS Rumia. W play-off o awans do PlusLigi Kobiet zagrają cztery najlepsze drużyny rundy zasadniczej. Torunianki po bardzo dobrym początku sezonu ostatnio spisywały się nieco słabiej, a trener Openchowska porażki najczęściej tłumaczyła nieprzychylnością sędziów. Budowlanym do końca rundy zasadniczej pozostało jeszcze pięć spotkań. Trener Mariusz Soja ma zagwarantować zespołowi miejsce w pierwszej czwórce.
Musiał być pan zaskoczony decyzją zarządu.
Mariusz Soja : – Byłem bardzo zaskoczony, to spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Nikt się chyba tego nie spodziewał. Zaproponowano mi prowadzenie pierwszego zespołu i zdecydowałem się to wyzwanie przyjąć.
Dużo planuje Pan zmian?
– Kadrowych na pewno nie. Przede wszystkim jesteśmy zablokowani przez kontuzję Agnieszki Sikorskiej. Skład pozostaje więc taki sam, a wyjściową szóstkę będę wybierał w dniu meczu. Na pewno większa odpowiedzialność teraz będzie spoczywała na Sandrze Cabańskiej. Ona dotychczas głównie wychodziła na boisko z ławki rezerwowych, teraz zapewne stanie się naszą podstawową siatkarką.
Zarząd klubu nie był zadowolony z ostatnich wyników. Jaka jest pana diagnoza niepowodzeń w poprzednich kolejkach?
– To fakt, przegraliśmy zupełnie niepotrzebnie kilka spotkań, cała drużyna mocno siadła. Moim zdaniem to wynik młodości i braku doświadczenia większości dziewczyn. Teraz czas się podnieść i bić się o czołowe pozycje w lidze.
Zadebiutuje Pan w wyjazdowym meczu z AZS AWF Poznań. Jaka recepta na zwycięstwo?
– Sytuacja zmusza nas do przede wszystkim mądrej gry. Nie musimy grać fajerwerków, jak zapewne uczynią gospodynie, naszym atutem musi być żelazna konsekwencja w realizacji założeń taktycznych. Poznanianki mają nóż na gardle, a z takimi zespołami gra się szczególnie ciężko.
Rozmawiał Joachim Przybył – Gazeta Pomorska
źródło: Gazeta Pomorska, gazeta.pl, inf. własna