Po porażce akademików we własnej hali tylko najwięksi optymiści wierzyli, że AZS będzie miał nadal szansę walczyć o obronę tytułu w Pucharze Polski. Niemożliwe stało się faktem.
Z kamiennymi minami na twarzy zawodnicy AZS-u wyszli na parkiet w Wieluniu i bez większych problemów pokonali Pamapol 3:0, czym zapewnili sobie awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. Obrońcy PP byli krytykowani po porażce w Częstochowie 0:3. Dziś widać było, że szybko chcą zmazać plamę. Już po pierwszym secie uciszyli wypełnioną kibicami halę w Wieluniu. Powadzili 5:1, 13:4 23:11. Gdyby nie dwa błędy w końcówce partii, wygrana AZS-u mogła być miażdżąca. Po nieznacznie wygranej drugiej partii (do 22) przed trzecim setem wielunianie próbowali liczyć małe punkty. Matematyka na nic się zdała. AZS po kilkunastu akcjach prowadził 8:4, 12:7 i bez zagrożenia zmierzał po awans. Goście kontrolowali wydarzenia, grali jak profesorowie w starciu ze studentami i po nieco ponad godzinie marszu zapewnili sobie awans do kolejnej rundy PP, gdzie rywalem AZS-u będzie Zaksa Kędzierzyn.
– Wierzyliśmy, że wygramy 3:0, i tak też zrobiliśmy
– powiedział po meczu Wojciech Gradowski. – Po pierwszym meczu wszyscy byli ogromnie zaskoczeni wynikiem. My też. Wtedy nie tylko szóstka, ale cała dwunastka zagrała słabo. Dziś już żartów nie było.
Siatkarz Wieluń – AZS Częstochowa 0:3
(13:25, 22:25, 18:25)
Zobacz również:
źródło: gazeta.pl