Prowadzony przez Dariusza Luksa zespół AZS Białystok w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi kobiet radzi sobie ze zmiennym szczęściem. Jak przyznaje szkoleniowiec, nie jest to jeszcze w pełni ustabilizowany zespół.
Robert Sarna: Czy można uznać pana za trenera, który w obecnym sezonie odmienił oblicze AZS-u?
Dariusz Luks: – Nie mogę tego oceniać, wiele rzeczy się zmieniło, jednak każda porażka boli
.
W obecnym sezonie gracie ze zmiennym szczęściem raz dobrze a raz źle. Z czego to wynika?
– Myślę, że nie jesteśmy jeszcze ustabilizowanym zespołem jak Bielsko-Biała, czy Muszyna. My musimy jeszcze pracować, aby osiągnąć jeszcze lepszą formę. Na razie „falujemy”, a falowanie jest dobre nad morzem. Mamy fragmenty ładnej gry, a potem wpadają nam dwie, trzy „głupie” piłki, na które zespół ligowy na pewno nie może sobie pozwolić
.
Po wygranym meczu w Turnieju Noworocznym w Mysłowicach z MKS-em, drugi trener AZS-u powiedział, ze przełamaliście kompleks porażek z Dąbrową Górniczą. Dziś jednak po raz kolejny ponieśliście porażkę.
– Każde zwycięstwo cieszy. Jednak dobry trener zweryfikuje możliwości każdego z nas i umiejętności drużyny. Turniej jest turniejem towarzyskim, a liga ligą
.
Które miejsce na koniec sezonu satysfakcjonowałoby pana i pańskie zawodniczki?
– Na razie musimy „wejść” do ósemki. Zostało nam jeszcze parę meczów. Myślę, że miejsce w pierwszej czwórce byłoby fajnym osiągnięciem, a w rywalizacji o miejsca 5-8 piąta lokata byłaby bardzo dobra dla nas
.
Która z drużyn grająca w PlusLidze Kobiet jest dla pana największym zaskoczeniem?
– Bardzo mile zaskoczyła mnie drużyna z Bydgoszczy, która to co miała wygrać to wygrała
.
źródło: inf. własna