W ekstraklasie wygrywają spotkanie za spotkaniem. Dziś siatkarki Aluprofu Bielsko-Biała grają w Białymstoku. - Może to będzie ten pierwszy raz, kiedy przegrają w lidze - marzy Dariusz Luks, trener naszego zespołu
W Aluprofie w zasadzie na każdej pozycji jest kadrowiczka. Nie dziwne więc, że cele drużyny to zdominowanie rozgrywek krajowych oraz awans do Final Four Pucharu CEV. W Polsce na razie bielszczanki nie mają sobie równych – wygrały wszystkie 11 spotkań, tracąc w nich ledwie siedem setów. Za to gra w turnieju finałowym Pucharu CEV znacząco się oddaliła. We wtorek podopieczne Igora Prielożnego gładko 0:3 uległy w pierwszym spotkaniu dwumeczu z Urałoczką Jekatierinburg.
– Polska liga nie przygotowuje nas do takich meczów jak ten z Urałoczką. Z takim przeciwnikiem chciałoby się spotykać ze 20 razy na sezon. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do sytuacji, że nasz przeciwnik na sto ataków popełnia jeden błąd. Na rewanż pojedziemy tylko w celach szkoleniowych
– przyznał Prielożny.
– Mimo że skład bielszczanki mają bardzo mocny, jak się okazało, do rywalizacji w Europie jeszcze im brakuje. Myślę, że brak z dwóch, trzech mocnych siatkarek z zagranicy
– ocenia opiekun białostoczanek. – Na pewno po tej porażce rywalki przyjadą do nas, by zmazać plamę i przez to podbudować się trochę przed meczem rewanżowym z Urałoczką. Wydaje mi się też, że trener Prielożny tak rozłożył przygotowania, by ten pierwszy szczyt formy jego podopiecznych przyszedł właśnie na ten tydzień, dlatego czeka nas niezwykle trudna przeprawa
.
Białostoczanki mają już w tym sezonie za sobą jedno starcie z ekipą Aluprofu. W trzeciej kolejce spotkań przegrały na wyjeździe 1:3. Nasze zawodniczki pozostawiły po tamtym występie dobre wrażenie – były pierwsze, które potrafiły urwać seta tym przeciwniczkom.
– Nasz pierwszy mecz z Aluprofem nie był jednostronny
– przypomina białostocka rozgrywająca Anna Manikowska . – Wówczas w dwóch setach mocno walczyłyśmy, a jeden udało się wygrać. W dwóch pozostałych byłyśmy słabsze, nie wiem, może zabrakło trochę wiary, koncentracji. Moim zdaniem to najsilniejszy zespół w naszej lidze. Ma bardzo wyrównaną kadrę, w zasadzie każda dziewczyna z powodzeniem może grać w podstawowym składzie
.
Niewykluczone, że trener Prielożny, zważywszy na to, że we wtorek jego podopieczne grają rewanż z Rosjankami, w Białymstoku da odpocząć niektórym dotychczas podstawowym zawodniczkom.
– Znając Igora, myślę, że nie będzie eksperymentował. Najwyżej jedna dziewczyna odpocznie
– uważa Dariusz Luks . – Z drugiej strony, co za różnica, czy będzie z nami grała Gajgał czy Studzienna, czy też Ciaszkiewicz zamiast Horki. W żadnym przypadku nie będzie dla nas taryfy ulgowej. Na pewno musimy ryzykować, zagrywać ostro i w boisko, bo jeżeli zagramy zachowawczo, to nie będzie o czym mówić.
Nawet jednak przy nie najlepszym przyjęciu rozgrywająca Aluprofu, Katarzyna Skorupa , potrafi wystawić dokładną piłkę, a jej koleżanki z zimną krwią zazwyczaj kończą kolejne ataki.
– Mimo wszystko nie będziemy stawiać się od razu na straconej pozycji. Po drugiej stronie siatki też będą ludzie, postaramy się powalczyć i zobaczymy, czy uda nam się coś ugrać. Możemy grać brzydko, aby tylko zdobyć jakiś punkt
– mówi środkowa białostoczanek Marlena Mieszała , nawiązując w pewien sposób do ostatniego starcia naszego zespołu w lidze, kiedy po nie najlepszej grze odniósł on bardzo ważne zwycięstwo 3:0 w Kaliszu.
– Na pewno musimy poprawić zagrywkę, bo z tak mocnymi zespołami tylko dobrą zagrywką możemy powalczyć. Niczym innym nie możemy ich zaskoczyć, nie mamy supersiły w ataku ani rewelacyjnego bloku. Dlatego też zagrywka jest tym elementem, którym możemy przeciwniczkom przeszkodzić w dobrej grze
– uważa Manikowska.
źródło: gazeta.pl