Ostatnie spotkania bielszczan z MKS-em MOSM Będzin nie kończyły się pomyślnie dla podopiecznych Grzegorza Wagnera. W 14. kolejce ekipa BBTS-u przekonała się, że historia lubi się powtarzać.
Najpierw bielska drużyna poległa w trzeciej ligowej kolejce w Będzinie 2:3, by następnie w sylwestrowym turnieju znów uznać wyższość rywala – 0:3. O ile jednak poprzednie spotkania obu ekip nakazywały wstrzymywać się o wyciągania daleko idących wniosków, o tyle ligowa tabela zdawała się zdecydowania „opowiadać” za bielszczanami.
I rzeczywiście, początek meczu odzwierciedlał różnicę, jaka dzieli obie drużyny w stawce. Niestety, tylko początek. Przyjezdni nie przyjechali pod Szyndzielnię „na pożarcie”, a z celem zdobycia punktów. Pierwszym niepokojącym fragmentem był moment, kiedy będzinianie objęli trzypunktowe prowadzenie – 8:11. Środkiem zapobiegawczym miał być czas, o który poprosił Grzegorz Wagner, ale przerwa nie wybiła z rytmu gości, którzy nadal, sukcesywnie powiększali swoją przewagę – 13:17. Efekt? Usilne starania BBTS-u i próby doścignięcia rywala, który spaliły na panewce. Przyjezdni napędzani dwójką doświadczonych graczy – Rafałem Legieniem i Piotrem Gabrychem – nie mieli większych kłopotów, by „dowieźć” korzystny wynik do końca seta – 21:25.
Kibice, którzy liczyli, że bielski zespół przełamie się w drugiej partii, srogo się zawiedli. Goście znów wykazywali większą inicjatywę, a także, przede wszystkim, prezentowali dużo wyższy poziom sportowy. Gospodarze co raz mylili się w polu zagrywki, a przyjmujący bielskiego zespołu, delikatnie rzecz ujmując, nie mieli najlepszego dnia. Goście za to skrzętnie wykorzystywali wszystkie błędy i nieporozumienia w bielskim zespole, obejmując wysokie prowadzenie – 11:6, 17:11. Tym samym, niemalże przez całą odsłonę, pomiędzy oboma zespołami utrzymywał się kilkupunktowy balast. Na nic zdały się próby G.Wagnera, który zapraszał swoich zawodników na krótkie rozmowy, a także zmiany. Będzinianie pewnie wygrali drugą odsłonę – 25:16.
Optymizmem „powiało” na wstępie trzeciego seta. Bielski zespół wyszedł na parkiet wyjątkowo zmobilizowany, a na efekty nie trzeba było długo czekać. Poprawa w przyjęciu pozwoliła miejscowym wyprowadzać skuteczniejsze ataki i objąć prowadzanie – 6:3. Z biegiem gry jednak, błędy z wcześniejszych partii powracały jak bumerang. Gospodarze znów nie radzili sobie najlepiej w przyjęciu, ale mimo to starali się przechylić szalę wygranej na swoją korzyść. Próby bielszczan przypominały jednak „machanie szabelką”, które wystarczyło na kilka dłuższych wymian. W końcówce próbkę umiejętności, a także doświadczenia ponownie dali: R.Legień i P.Gabrych, dzięki czemu będzinianie pewnie zwyciężyli w trzeciej partii 25:21, a także całym meczu bez straty seta, po raz trzeci z rzędu pokonując graczy z Bielska-Białej.
Ze statystycznego punktu widzenia było to trzecie spotkanie BBtS-u w tym roku, w którym nie udało się ugrać, choćby seta.
BBTS Bielsko-Biała – MKS MOS Będzin 0:3
(21:25;16:25;21:25)
Zobacz również:
źródło: sportowebeskidy.pl