Miasto nie ma obowiązku wspierania zawodowego sportu. Ale przecież żadna inna dyscyplina nie dostaje z naszego budżetu miasta tylu pieniędzy co siatkówka - mówi "Gazecie" Zbigniew Jaskiernia, który jest wiceprezydentem Sosnowca odpowiedzialnym za sport.
Na rozmowę „Gazeta” umówiła się po ostatnim tekście o Płomieniu. Waldemar Wspaniały, były siatkarz i trener sosnowieckiego klubu, zarzucił w nim, że wina za upadek Płomienia w dużej mierze obciąża konto miasta.
Wojciech Todur: Władze miasta publikacja bardzo poirytowała. Dlaczego?
Zbigniew Jaskiernia: – Nie wyjaśniała, ile pieniędzy miasto zainwestowało i inwestuje w siatkówkę
.
Tekst nie był o źródłach finansowania Uczniowskiego Klubu Sportowego, tylko o upadku Płomienia.
– Proszę zrozumieć, że miasto nie ma obowiązku wspierania zawodowego sportu. Czy pan jednak wie, że żadna inna dyscyplina nie dostaje z budżetu miasta tylu pieniędzy co siatkówka? Płomień zaczął w 2006 roku od 28 tysięcy złotych, a teraz gdyby grał, dostałby aż 218 tysięcy. UKS też dostaje co rok ponad 20 tysięcy złotych. Podobnie ma się sprawa z MKS-MOS Płomień, który również szkoli siatkarzy. Do tego dochodziły śmieszne kwoty za wynajem hali na Żeromskiego – za godzinę treningu raptem 7 złotych! Miasto wzięło też na siebie koszty związane z wypożyczeniem nawierzchni typu terafleks – następne 12 tysięcy, i zatrudnienie osób, które co mecz ją rozkładały – to około 2 tysiące złotych miesięcznie
.
Świetnie, więc dlaczego mimo takich warunków Płomień nie znalazł sponsora i wycofał się z rozgrywek?
– Klubowi zaszkodziło upolitycznienie. Pamięta pan te billboardy reklamowe polityków Platformy Obywatelskiej – „Zbigniew Szaleniec i Grzegorz Dolniak gratulują Płomieniowi sukcesów…”. A w czym oni pomogli? Był taki moment, że politykiem chciał zostać sam Piotr Hałasik [właściciel Płomienia liczył na mandat senatora – przyp.red.]. Nie wszyscy radni to akceptowali i co tu dużo mówić, potem zaczęli się odgrywać. Osobiście bardzo szanuję pana Hałasika za to, co zrobił dla sosnowieckiej siatkówki. Pamiętam, jak podczas spotkań w mieście mówił, że w Sosnowcu jest miejsce co najwyżej dla dwóch-trzech silnych drużyn. Na pewno wtedy nie przypuszczał, że jego klub nie znajdzie się w tej dwójce
.
„Gazeta” pisała ostatnio, jak miasta ratują budżety zawodowych klubów. Tak działo się w Białymstoku, Wrocławiu, Zabrzu – i tu chodzi o grube miliony. Dlaczego nie mogliście Państwo pomóc uratować Płomienia?
– Z tego, co wiem, to Płomień jest sportową spółką akcyjną i nie mógł liczyć na pomoc z budżetu miasta
.
Ale prezydent może próbować zachęcić miejscowe firmy, by te zaangażowały się w sponsoring.
– Za nami już niejedno takie spotkanie, które miało „zachęcić”. Niestety, zazwyczaj niewiele z nich wynika. Miasto może tylko prosić, przecież nikogo nie zmusimy do sponsorowania siatkówki
.
Rozmawiał: Wojciech Todur (Gazeta Wyborcza Katowice)
Więcej na: www.sport.pl
źródło: sport.pl