Polska reprezentacja mężczyzn, po dobrym spotkaniu, pokonała w Łodzi Japończyków 3:1. Po pierwszym niezbyt udanym secie, podopieczni Raula Lozano, wzięli sprawy w swoje ręce i wygrali kolejne trzy partie.
Mecz otworzył udanym atakiem
Tatsuya Fukuzawa. Jak się później okazało był to prognostyk, zapowiadający niezłą dyspozycję tego zawodnika. Jego dwa kolejne zagrania wprowadziły nieco nerwowości w szeregach polskiej ekipy już na początku seta. Przy stanie 3:2 dla Japonii
Fukuzawa pomylił się, zagrywając w siatkę. Niestety, tym samym odpowiedział Pliński, a skuteczny atak
Yu Koshikawy zaowocował przerwą na życzenie trenera Lozano (3:6). Jednak czas nie wybił z uderzenia Japończyków, a biało-czerwonych, konkretnie
Mariusza Wlazłego, którego atak okazał się autowy. Po udanym ataku
Sebastiana Świderskiego i skutecznej kontrze
Michała Winiarskiego nasza drużyna zaczęła powoli odrabiać straty.
Daniel Pliński popisał się blokiem, Wlazły wbił przysłowiowego „gwoździa” z prawego skrzydła, a ostatnie brakujące oczko podarował nam
Tomimatsu, atakując w aut. Wyrównana gra toczyła się do stanu 13:13. Japończycy skutecznie grali przy siatce, Polacy z kolei popełnili kilka prostych błędów. Na domiar złego asem serwisowym popisał się Koshikawa i tablice świetlne pokazywały już wynik 17:14 dla Japonii. Po kolejnym udanym ataku
Fukuzawy o drugi czas poprosił
Raul Lozano. Brak skutecznej gry środkiem skłonił też szkoleniowca do zmiany – za
Daniela Plińskiego pojawił się na boisku nasz najwyższy zawodnik,
Marcin Możdżonek. Mimo jego dobrej gry i kilku następnych roszad w składzie (Bartosz Kurek za Łukasza Żygadło i Paweł Zagumny za Wlazłego), strat nie udało się już odrobić. Po autowym ataku Aizawy na przerwę zdecydował się zastępca nieobecnego w Łodzi trenera Uety –
Hideyuki Otake. Czas ten nie miał jednak większego znaczenia dla przebiegu końcówki pierwszego seta, którego autowym atakiem zakończył
Kurek.
Od początku drugiej partii kibice, wypełniający dziś całkowicie łódzką halę, oglądać mogli na boisku
Możdżonka. Decyzja, jak się okazało w kontekście reszty meczu – całkiem słuszna, gdyż zastępca Plińskiego był dzisiaj w naprawdę dobrej dyspozycji. Pierwsze minuty drugiego seta to przede wszystkim skuteczne ataki
Wlazłego i
Winiarskiego. Mimo usilnych starań
Tomimatsu, czy
Usami, Polacy nie pozwolili gościom rozwinąć skrzydeł. Skuteczne kontry oraz punkt zdobyty bezpośrednio z zagrywki przez
Możdżonka pozwoliły wysunąć się Polakom na prowadzenie 5:4. Gra punkt za punkt toczyła się jeszcze jakiś czas, a momentem przełomowym okazało się dwukrotne zablokowanie ataków
Tkahiro Yamamoto. Na drugą przerwę techniczną biało-czerwoni schodzili z dwoma punktami przewagi, do których przyczyniła się niewątpliwie autowa zagrywka
Koshikawy. Jednak już po chwili okazało się, że dwupunktowe prowadzenie nawet w drugiej połowie seta nie gwarantuje wygranej. Skuteczny blok Fukuzawy na Winiarskim i oraz dotknięcie siatki po stronie Polaków i już straty Japończyków zostały odrobione (18:18). Po nieudanej próbie bloku
Możdżonka na
Yamamoto o czas poprosił Raul Lozano. Chwilę później na boisku pojawił się Krzysztof Gierczyński, zmieniając Sebastiana Świderskiego. Dość pewna gra polskiej drużyny nie była niestety równoznaczna z pewną wygraną. Tą bowiem udało się osiągnąć dopiero po zaciętej końcówce, a bohaterem ostatniej piłki drugiego seta okazał się Winiarski, obijając dłonie japońskich blokujących.
Początek trzeciej odsłony nie pozwalał jasno określić, która z reprezentacji w tym meczu rządzi i dzieli. Skuteczna gra MVP dzisiejszego spotkania – Wlazłego przeplatała się z zepsutymi zagrywkami i punktowymi atakami zawodników japońskich. Pojedynczy blok
Łukasza Żygadło na
Koshikawie wprowadził trochę spokoju w szeregach ekipy biało – czerwonych. Gra jednak nadal toczyła się dość wyrównanym systemem, a zepsuta zagrywka Winiarskiego, dająca gościom z kraju kwitnącej wiśni jednopunktowe prowadzenie (13:12) skłoniła trenera Lozano do zmiany na pozycji przyjmującego. Za
Winiarskiego wszedł na boisko nasz człowiek do zadań specjalnych –
Michał Bąkiewicz, który niemal od razu popisał się efektowną obroną. Trzy punkty z rzędu dla polskiej drużyny (z czego dwa zdobyte dzięki błędom Japonii) zaniepokoiły trenera
Otake, który poprosił o czas. Nie zdołał tym jednak poprawić ani ustabilizować gry swoich podopiecznych, a skuteczne splasowanie piłki o blok w wykonaniu
Bąkiewicza doprowadziło do drugiej przerwy na żądanie. Kolejne błędy Japończyków i udany blok
Kurka oraz
Kadziewicza na
Fukuzawie pokazały wreszcie przewagę naszej reprezentacji niemal w każdym elemencie gry. W końcówce seta
Możdżonek skończył przechodzącą piłkę,
Bąkiewicz zaznaczył swoją obecność atakiem (chociaż nieskończonym, to zmuszającym
Fukuzawę do popełnienia błędu), a „kropkę nad i” postawili wraz z udanym blokiem na Yamamoto Wlazły i Możdżonek.
Ostatnia partia meczu nie pozostawiała złudzeń. Polacy chcieli zakończyć to spotkanie w czterech setach. Trzypunktowe prowadzenie zanotowane już na początku okazało się wystarczającą zaliczką na resztę odsłony i całego pojedynku. Rozpędzony
Mariusz Wlazły imponował nie tylko silnymi atakami ze skrzydeł, ale również niezwykle mocną zagrywką, osiągającą prędkość 115 km/h. Dobra postawa
Piotra Gacka w obronie i skuteczny atak
Sebastiana Świderskiego pozwoliły polskiej ekipie schodzić na pierwszą przerwę techniczną z czterema punktami przewagi. Szczęśliwa passa w zagrywce Wlazłego nadal trwała.
Koshikawa nie poradził sobie z jej przyjęciem zaraz po tym, jak zablokowany został przez
Łukasza Żygadło. Trochę mobilizacji i skuteczności w japońskich szeregach zaprowadziło pojawienie się na boisku
Kunihiro Shimizu, który zastąpił
Koshikawę. Jednak nawet jego ataki nie były w stanie zniwelować przewagi Polaków bardziej, niż o 2 punkty. Przy niezłym przyjęciu zafunkcjonować mógł wreszcie biało- czerwony środek i przesunięta krótka w wykonaniu
Zagumnego oraz
Kadziewicza przyniosła podopiecznym trenera Lozano 19 punkt. Kolejnych kilka podarowali nam Japończycy, myląc się w zagrywce. Przy stanie 22:17 kolejny punkt z zagrywki dopisał do swojego konta Możdżonek, Świderski popisał się kiwką z przechodzącej piłki, a seta i cały mecz zakończył atakiem z krótkiej Łukasz Kadziewicz.
Do turnieju finałowego w Brazylii reprezentacja Polski ma drogę coraz krótszą. I chociaż ma to być tylko przystanek przed najważniejszym turniejem sezonu – Igrzyskami Olimpijskimi, walka toczy się nadal. W dodatku nie jest to batalia tylko o finały w Rio, ale także o miejsce wśród dwunastki szczęśliwców, mającej reprezentować nasz kraj w Pekinie. Po takim meczu, jak ten w Łodzi problem trenera Lozano wcale nie maleje. Jednak kiedy patrzy się na dobrą grę zawodników nominalnie rezerwowych – takie problemy mogą tylko napawać optymizmem.
* Zdjęcia: Maciej Dąbrowski – Strefa Siatkówki
Polska – Japonia 3:1
(21:25, 25:23, 25:18, 25:18)
Składy:
Polska: Winiarski (15), Pliński (1), Żygadło (2), Wlazły (17), Kadziewicz (8), Świderski (8), Gacek (l) oraz Możdżonek (6), Kurek (1), Gierczyński (1) i Zagumny
Japonia: Aizawa (6), Usami (2), Yamamoto (12), Tomimatsu (9), Fukuzawa (12), Koshikawa (12), Sakai (l) oraz Kitajima (1), Shibata, Tanimura i Shimizu (6)
Zobacz również:
Tabela i wyniki grupy D Ligi Światowej