Po porażce z Farmutilem Piła w półfinale mistrzostw Polski, Wiktor Krebok stracił posadę trenera siatkarek BKS-u Bielsko-Biała. To jednak nie zmobilizowało bielszczanek, które w walce o brązowy medal przegrały już dwa spotkania.
– Nie oglądałem tych meczów na żywo
– powiedział Krebok. – Śledziłem ich przebieg w Internecie. Żal mi było dziewczyn. Sercem byłem z nimi.
Dlaczego były trener bielszczanek nie oglądał meczów na żywo? – Po co? Jako kto? Po piątym spotkaniu z Farmutilem dostałem ofertę od działaczy: albo sam odejdziesz, albo my cię zwolnimy. Dano mi godzinę do namysłu. Pomyślałem, że dla drużyny będzie lepiej, jak sam zrezygnuję.
Wiktor Krebok ma duży żal do działaczy z klubu za ich braak profesjonalizmu. – Po ubiegłym sezonie – gdzie zaprezentowaliśmy się nie najgorzej – rozpisali konkurs na trenera. Inne kluby kompletowały składy, pozabierały najlepsze zawodniczki, a w Bielsku bawili się w konkurs. Poza tym ciągłe uwagi – że w sposób staroświecki prowadzę treningi, że nie wiem, co robię, „sms-y” od prezesa po porażkach – z tekstem typu – to kompromitacja. Tu wszyscy się znali na trenerce.
Sezon zasadniczy w wykonaniu zespołu z Bielska – Białej był koncertowy. W play-offach siatkarki BKS zagrały poniżej oczekiwań. Były trener wytłumaczył, czym było to spowodowane. – Do czasu kontuzji Mileny Sadurek było super. Nie przegraliśmy meczu. I wiem, że gdyby nie nabawiła się urazu – dalej bylibyśmy zespołem niepokonanym. Poza tym spójrzmy na skład, który miałem. Tam było sześć dziewczyn do walki o najwyższe cele. Zmienniczki – z całym szacunkiem, ale nie były gotowe do gry o mistrzostwo. Zresztą, jak poważnie traktować słowa działaczy, skoro przed sezonem mówią, że chcą zdobyć wszystko i puszczają Ankę Podolec do Rosji… To sytuacja zupełnie inna niż w Pile. Jerzy Matlak płakał przed sezonem, że nie ma w klubie pieniędzy, nie ma składu – wszyscy mu przytakiwali i żałowali. Tymczasem Matlak ma silny skład i są tam pieniądze. Zresztą wszystko widać na parkiecie.
Mimo wszystko Wiktor Krebok nie rozstaje się definitywnie z zawodem trenera.- Gdybym dostał teraz propozycję pracy – przyjąłbym. Pod warunkiem, że ofertę złożyliby mi ludzie, którzy są profesjonalistami i chcą pracować
– zakończył.
Autor: Paweł Rassek (Super Express)
źródło: Super Express