Polscy siatkarze nie dostali od światowej federacji dzikiej karty, ale jest jeszcze szansa, że zagrają w Pucharze Świata w Japonii. Listopadowa impreza jest najprostszą kwalifikacją na igrzyska olimpijskie w Pekinie.
Startują w niej mistrzowie oraz wicemistrzowie kontynentów, oraz dwie drużyny, które dostają dzikie karty. We wtorek FIVB przyznała jedną z nich Bułgarii.
– Ale jest też druga dzika karta
– opowiada Mirosław Przedpełski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej. – Przyznawać będą ją Japończycy, ale Ruben [Acosta, szef FIVB – red.] obiecał mi, że pogada z nimi i nam ją załatwi. Bułgarzy właściwie karty nie dostali, ale ją kupili, co wcześniej zostało przypieczętowane umową. Gdyby Acosta wybrał inny kraj, wpływy od telewizji bułgarskiej za transmisje z turnieju spadłyby radykalnie
– tłumaczy prezes PZPS.
W Polsce prawa do PŚ ma Polsat. Jeśli nasi siatkarze nie zagrają w Japonii, stacja zapłaci FIVB 200 tys. euro mniej (!). Przedpełski: – Dlatego powinniśmy tam zagrać. Ale jestem ostrożny i nie ogłaszam tego, bo wie pan jak to czasami w życiu jest: obiecanki-cacanki
.
źródło: gazeta.pl