- Jesteśmy najlepsi – tak świętowali dwa zwycięstwa po 3:1 nad Bułgarią, ale te okrzyki ze spokojem można odnieść także do... ich postawy.
W tłumie blisko 6,5 tysięcy ludzi zebranych w Pałacu Kultury i Sportu polska grupa liczyła około 500 osób. A mimo to była doskonale słyszalna. Zresztą niewiele brakowało, a sympatyków znad Wisły byłoby znacznie więcej.
Wejściówki na jeden mecz kosztowały bowiem… 6 lewów, czyli około 12 złotych! Polacy szybko zaczęli więc kupować wycieczki do słonecznego miasta, które słynie z pięknych plaży i ciepłego morza. Czerwcowy weekend z siatkówką to był bardzo interesujący pomysł. Doszło do tego, że ze strachu przed "nawałnicą" na tydzień przed meczami organizatorzy zablokowali sprzedaż biletów dla gości.
– Gdyby nie to, mogłoby się okazać, że połowa hali byłaby biało-czerwona
– żartował po meczu menedżer ekipy Witold Roman . Ale i tak kibice zespołu Raula Lozano byli dobrze słyszalni. Przed drugim meczem miejscowy wodzirej, DJ Teddy George , próbował z nimi pertraktować, ale nie udało mu się przekonać przyjezdnych do… zachowania ciszy. Nasi fani spisywali się wzorowo, podczas gdy miejscowi gwizdali na biało-czerwonych i zaskoczyli przyjezdnych szowinizmem.
– W Polsce ludzie będą wspierać także Bułgarów
– zapowiadał bułgarskim dziennikarzom trener Lozano .
źródło: sports.pl