Po dwudziestu dniach podróżowania po Chinach, Argentynie i Bułgarii, wczoraj do kraju powrócili polscy siatkarze. Na warszawskim lotnisku wylądowali z półgodzinnym opóźnieniem zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi, że udało im się przywieźć z tego wyjazdu komplet punktów.
Podopieczni Raula Lozano , obok mistrzów świata Brazylijczyków, są niepokonani w tegorocznej edycji Ligi Światowej. Przed powrotem do kraju dwukrotnie pokonali w Warnie brązowych medalistów ostatnich mistrzostw świata Bułgarów. – Bułgarzy zgotowali nam piekło, ale my się piekła nie boimy
– podsumował te spotkania środkowy reprezentacji Daniel Pliński .- Kłopoty z treningami, wrogość ze strony kibiców i traktowanie nas po macoszemu, tym razem podziałały na nas mobilizująco. Chcieliśmy im coś udowodnić i zrobiliśmy to
– dodał Sebastian Świderski .
Po odprawie nasi zawodnicy szybko rozjechali się do domów. Jednak nie na długu. Już w środę do południa muszą zameldować się na zbiórce w Katowicach. W tym samym dniu mają zameldować się w hotelu Qubus nasi ostatni grupowi rywale – Bułgarzy. Spotkania rewanżowe z nimi rozegrane zostaną w najbliższy piątek i sobotę w Spodku. Niestety, nie ma już biletów na te spotkania, podobnie jak na finały tegorocznej edycji LŚ. Dla tych, którzy nie zdążyli zakupić biletów na finały jedynym, niewielkim, pocieszeniem może być to, że w pobliżu Spodka ustawiony będzie ogromny telebim, na którym śledzić będzie można wydarzenia w katowickiej hali. Bilety na oba spotkania rozeszły się w przedsprzedaży internetowej (www.kupbilet.pl) w ciągu 70 godzin. Kosztowały 70, 90, 100 i 130 zł.
* więcej w Dzienniku Zachodnim
źródło: Dziennik Zachodni