– Jeśli chcemy awansować do dalszej rundy, musimy utrzymać odpowiedni poziom koncentracji. Musimy mieć szacunek dla każdego rywala, ale uważam, że w normalnej dyspozycji powinniśmy z Omonią sobie poradzić – mówi na łamach Przeglądu Sportowego trener Jastrzębskiego Węgla, Mark Lebedew.
Pana ostatni mecz w Lidze Mistrzów był wyjątkowy. Dwa lata temu w Berlinie po pięciosetowym boju prowadzony przez pana Berlin Recycling Volleys pokonał PGE Skrę Bełchatów i sięgnął po historyczny brąz. Traktuje pan to osiągnięcie w sposób szczególny?
Mark Lebedew: – To oczywiste, że mam świetne wspomnienia związane z ostatnim występem mojego zespołu w Lidze Mistrzów. To był wspaniały moment, którego nigdy nie zapomnę. Ale to niejedyny powód, dla którego kocham te rozgrywki. Uwielbiam wysoki poziom rywalizacji i szansę sprawdzenia się na tle najlepszych drużyn na kontynencie. Ale tak samo było przed wywalczeniem brązowego medalu Ligi Mistrzów.
Nie jest ironią losu, że w 3. rundzie eliminacji Jastrzębski Węgiel będzie rywalizował z zespołem, z którym nie było mu dane zagrać dwa lata temu w Pucharze CEV z powodów finansowych?
– Na patrzę na to w ten sposób. Nawet nie przyszłoby mi to do głowy.
A jakie są pańskie oczekiwania w związku z występami w tej edycji Ligi Mistrzów?
– Priorytetem jest gra na naszym najwyższym poziomie w obu spotkaniach eliminacyjnych z Omonią i kwalifikacja do fazy grupowej rozgrywek. A potem będziemy czekać na losowanie.
Co wiecie o przeciwniku? Kto lub jaki element ich gry może sprawić wam największy kłopot?
– Obejrzeliśmy sporo meczów Omonii. Ma bardzo dobrego, doświadczonego trenera (Grek Ioannis Kalmazidis – przyp. red.) i kilku całkiem niezłych obcokrajowców. Problemy mogą sprawiać zwłaszcza skrzydłowi. Dla niej to najważniejsza potyczka w sezonie, więc będzie specjalnie przygotowana do pojedynków z nami. Jeśli chcemy awansować do dalszej rundy, musimy utrzymać odpowiedni poziom koncentracji. Musimy mieć szacunek dla każdego rywala, ale uważam, że w normalnej dyspozycji powinniśmy z Omonią sobie poradzić.
Rozmawiał Marcin Fejkiel – więcej w serwisie przegladsportowy.pl
źródło: przegladsportowy.pl