To będzie egzotyczny turniej z jeszcze bardziej egzotycznymi przepisami. Choć nazwa Klubowe Mistrzostwa Świata brzmi dumnie, zawody w Katarze z udziałem siatkarzy Skry Bełchatów już przed dzisiejszym startem wzbudziły same kontrowersje.
Wszystko przez szalony pomysł działaczy katarskiej federacji, którzy wprowadzili dziwaczne zasady gry. Atak po pierwszej zagrywce można wykonać wyłącznie z drugiej linii. Światowa centrala przystała na ten eksperyment, ku niezadowoleniu zawodników i trenerów.
– Nie wiem jak inni, ale ja chcę zagrać w tych zawodach i jak najszybciej o nich zapomnieć – zapowiada przyjmujący Skry Stephane Antiga. Francuz, który z niejednego pieca chleb jadł, jest zszokowany pomysłem upraszczania gry na siłę. – Naprawdę nie mam pojęcia, komu i dlaczego wpadło coś takiego do głowy – komentuje gwiazdor mistrzów Polski i wicemistrz Europy. – To nienormalne i nie ma nic wspólnego z siatkówką.
Bełchatowianie, którzy po 20-godzinnej podróży dotarli do Kataru, nie mieli wiele czasu na trenowanie nowych zasad gry. – Mamy za sobą tylko kilka treningów. Myślę, że ważnym elementem będzie blok, ale tu nie mamy się czego obawiać. Zmniejszy się waga dobrego przyjęcia zagrywki, a wzrośnie rola rozgrywającego – uważa Antiga.
W imprezie jest do wzięcia 250 tysięcy dolarów. – Oczywiście gramy o zwycięstwo – zapewnia Antiga.
Autorem tekstu jest Marek Żochowski
źródło: Super Express