Reprezentacja Polski wywalczyła w niedzielę w Gdyni awans do mistrzostw świata 2010 we Włoszech. Decydujące, drugie zwycięstwo, nasi reprezentanci odnieśli dzień wcześniej wygrywając ze Słowacją. Po dwóch stronach siatki stanęli koledzy z bydgoskiej Delecty - Paweł Woicki i Martin Sopko.
Tym razem włodarze Delecty i bydgoscy kibice, którzy zasiedli na trybunach gdyńskiej hali nie kibicowali ani panu, ani drużynie Słowacji. Trudno się gra, gdy ma się przeciwko ponad 4-tysięczną żywiołowo dopingującą publiczność?
– "Nie mam o to pretensji. Przecież to był mecz reprezentacji, a Polacy grali u siebie. Macie wspaniałych kibiców, czego doświadczam już od kilku lat grając w polskich klubach."
Słowacja przegrała drugi mecz i nie wywalczy pierwszego awansu do finałowego turnieju mistrzostwa świata. Trudno się z tym pogodzić?
– "Liczyliśmy, że uda nam się sprawić niespodziankę. Graliśmy, jak potrafiliśmy najlepiej, lecz okazało się to za mało na tak doświadczone zespoły jak Francja i Polska. Oba zasłużenie wywalczyły awans."
Sympatycy Delecty mogą się jednak cieszyć, że po pańskiej kontuzji nie ma śladu, a i forma całkiem, całkiem.
– "Popełniam jeszcze za dużo błędów, zwłaszcza w zagrywce. To było zawsze moją mocną stroną, zaliczałem po kilka asów. A jak widać w statystykach w meczu z Polakami nie było żadnego."
Zdarzały się też błędy w przyjęciu. Ostatni punkt, dający zwycięstwo biało-czerwonym, zdobył na panu klubowy kolega Paweł Woicki.
– "Będę musiał z nim o tym „poważnie" porozmawiać. Jak mógł w takim momencie posyłać piłkę na mnie (śmiech). A tak poważnie, to właśnie proste błędy, niekiedy popełniane seriami, zdecydowały o tym, że zeszliśmy z parkietu pokonani. No i jeszcze Bartek Kurek. Znam go z czasów gry w Kędzierzynie. Zrobił kolosalne postępy i przy wydatnym wsparciu Pawła Zagumnego był czołową postacią zespołu. A myśleliśmy, że uda nam się go „ustrzelić" zagrywką."
Kiedy pan dołączy do zespołu Waldemara Wspaniałego?
– "Dopiero po mistrzostwach Europy. Mam nadzieję, że nasza przygoda nie zakończy się po meczach grupowych. Ten rok nie jest dla naszej reprezentacji tak pomyślny, jak poprzednio. Nie stanęliśmy na podium w Lidze Europejskiej (4. lokata – red.), nie zakwalifikowaliśmy się do mistrzostw świata, może coś zwojujemy na początku września w Turcji. Chciałbym stamtąd wyjechać jak najpóźniej."
Dotąd grał pan w polskich zespołach, które broniły się przed spadkiem z siatkarskiej elity. Wszystko wskazuje, że tym razem będzie inaczej. Delecta dołączy do najlepszych?
– "Mam taką nadzieję. Skład jest bardzo ciekawy. Zapowiada się ostra rywalizacja o miejsce w meczowej dwunastce. Choćby na przyjęciu gdzie moimi kontrkandydatami do gry będą: Piotrek Gruszka, Stasiu Pieczonka oraz Wojtkowie, Serafin i Kozłowski. Jestem gotowy do takiej rywalizacji. Będę jeszcze w lepszej dyspozycji. Oby tylko omijały mnie kontuzje."
Rozmawiał: Kazimierz Fiut
źródło: Gazeta Pomorska